k a j e c i k t e m a t n u m e r u
Historyczne
zakamarki
naszej
szkoły
D wudziesta piąta rocznica istnienia naszej szkoły
to dobry powód , ale i świetny pretekst , by dotrzeć
do jej tajników , by uzyskać informacje , które do tej
pory nie zostały nam , uczniom , wyjawione . O bycie
przewodnikiem poprosiłam S iostrę I wonę S tasik .
internatów, a zabrany lokal przezna-
czono dla pracowników Uniwersytetu
Poznańskiego’’.
Prawdopodobnie to wtedy w przedsionku
budynku zostało zainstalowane urządze-
nie służące do podsłuchu, o którym nikt
wtedy nie wiedział. Dopiero w 1998 roku,
podczas wymiany instalacji elektrycz-
nej, odkryli je pracownicy. Znajdowało
się w górnym prawym rogu przedsionka
(patrząc na wnętrze od strony głównych
drzwi wejściowych).
Aktualnie urządzenie to znajduje się
w archiwum naszej szkoły, do którego
jeszcze dojdziemy. Za kolejny cel obrały-
śmy z Siostrą piwnice. Zdecydowanie to
właśnie miejsce wywołało u mnie najwię-
cej emocji. Gdy Siostra otworzyła drzwi
do piwnic, zawiało chłodem. Naszym
oczom ukazało się małe pomieszcze-
nie oraz ciężkie, metalowe wrota, zbyt
masywne, by nazwać je drzwiami. Przed
ich otwarciem, z podekscytowania wręcz,
wstrzymałam oddech. Ale po ich otwar-
ciu, powietrze i pewien poziom ekscyta-
cji uleciał ze mnie jak z balonika przekłu-
tego igłą. I zadrżałam. Chłód chłodem, ale
to nie było powodem mojego zachowa-
nia. W takim razie co? Cóż, jak na zabyt-
kową piwnicę przystało, wszędzie były
pajęczyny. Czyli mój powód do paniki
i lęku. Siostra nie oglądając się za siebie
przekroczyła próg. Przez kilka sekund,
wydających się wiecznością, stałam tak
w osłupieniu i podziwiałam „odwagę’’,
z jaką Siostra tam weszła, jakby nie było
tam dowodów na wcześniejsze zamiesz-
kanie pająków, których koniec końców ja
nie znalazłam (a uwierzcie mi, rozgląda-
łam się bardzo dokładnie). W końcu cie-
kawość wzięła nade mną górę, i z dalszym
wahaniem, ale i ciekawością, poszłam
za moją Przewodniczką. Z całego serca
starałam się nie myśleć o tych delikat-
nych niteczkach będących prawie wszę-
dzie, gdzie by nie spojrzeć- sufit, podłoga,
prawo czy lewo. Ale mimo wewnętrznego
strachu, dałam się „porwać” historii tego
miejsca, widocznej prawie na każdym
kroku. Lekko zaokrąglony i niski sufit,
z charakterystycznymi ceglanymi ścia-
nami. Po drodze zakurzone i, jakże by ina-
czej, otoczone pajęczynami zepsute krze-
sło, czy porzucony obraz. Dużo koaryta-
rzy, wnęk i drzwi. Skąd wnęki? Ktoś kiedyś
odkrył, że za ścianą znajduje się zbiornik
z wodą. Była tam ona przechowywana,
jeszcze przez poprzedzającego Siostry
właściciela, który przygotowywał się na
ciężkie czasy - zarazę czy wojnę. Potem
ktoś dał dostęp do zbiornika, wykuwa-
jąc wnęki. Niewielkie - około 60 cm wzwyż
i 30 cm szerokości. Może mniej. Wracając
do tematu - piwnice łączą ze sobą szkołę
z budynkiem, który jest obok niej, a który
mijamy idąc do sali gimnastycznej.
Warto wspomnieć, że jakieś dwa lata temu
została zorganizowana gra terenowa, gdzie
piwnice były więzieniem, w którym wię-
ziono małą Jadwigę Borzęcką z Jej Mamą,
a zadaniem uczestników gry było odnale-
zienie i uwolnienie ich.
Na sam koniec, niczym wisienkę na
torcie, Siostra zostawiła archiwum.
Biorąc pod uwagę nasze położenie
nie było mi za bardzo do śmiechu. Ale
czego się nie robi dla artykułów? Tak
więc z samych piwnic poszłyśmy scho-
dami na trzecie piętro, gdzie mieści się
to pomieszczenie, które jest stosun-
kowo malutkie jak na tak dużą liczbę
teczek i segregatorów. To właśnie w tej
sali, przepełnionej regałami z dokumen-
tacją, Siostra pokazała mi urządzenie,
które służyło do podsłuchu. Była to mała
pożółkła skrzynka większa od dłoni,
schowana w innej, nieco większej. Obie
niepozornie stojące na jednej z półek,
skrywają tak wielką tajemnicę.
Po archiwum niestety musiałam się
z Siostrą pożegnać i wracać na lekcje.
„Wyprawa” ta, sięgająca do najbardziej
skrytych zakamarków naszej szkoły, ale
i najtrudniejszych momentów jej historii,
będzie przeze mnie bardzo miło wspomi-
nana i na zawsze zachowam ją pamięci.
k a j e c i k
13