A dalej cały zespół dzieci zadeklamował:
Jest na świecie taki kraj,
co się sercem zwie.
A w tym kraju taki lud,
co się w bój wciąż rwie.
Co za bary chwyta los,
odparuje każdy cios.
Co się deptać nie pozwoli,
bo ten lud jest z twardej roli.
Polski lud!
I oto dziś legendy cud,
bo Dzieciątko Boże Małe
wybrało sobie polski lud.
Zwołało nas i żołnierzy
jak anioł rzesze pasterzy.
Aby razem, aby społem
Wołać głośno wraz z aniołem:
Hej, kolędę surmo graj!
Na zwycięstwo, wolny kraj!
Hej, kolędę w bój mi graj!
A kolęda polskich dzieci,
wpleciona w żołnierski śpiew
nad Wisłę niechaj poleci
tam, gdzie miłość, bój i gniew.
Hej, kolędo w swej postaci
zdław wroga za ojców, braci.
Za gruzy z naszej stolicy,
za walkę ostatkiem siły
i za powstańcze mogiły.
Hej, kolędę surmo graj
by jutro był wolny kraj!
Hej, kolędo sięgaj aż
w pole walk i do rubieży,
gdzie tylko znajdziesz żołnierzy,
gdzie rozpoznasz polską twarz.
Tym, co śpią już wiecznym snem
kołysanką cichą bądź!
Ta kolęda polskich dzieci
nabrzmiała krzywdami wroga.
To modlitwa za żołnierzy
Przed żłóbkiem Dzieciątka Boga.
Po tej deklamacji komendant wywoływał nazwiska żołnierzy z oddziału odchodzącego nad
Wisłę, a dzieci rozdawały paczki. W paczce były dwie chusteczki, nauszniki lub rękawiczki
albo szalik, pudełko zapałek, 3 paczki papierosów, kawałek ciasta lub słodkiej bułki (nie dla
wszystkich starczyło ciasta) i kilka cukierków. Prócz tego na brystolu, wielkości pocztówki
35