Gazeta Studencka UKW "Atheneum" - Styczeń/Luty 2014 "Atheneum" - Styczeń/Luty 2014 | Page 16

RECENZJA / Książka W Burzliwy sezon Geralta iedźmin powrócił! To wydarzenie wstrząsnęło polską fantastyką w 2013 roku. Jedni uznali Sezon Burz za kolejne arcydzieło polskiej literatury, inni – za gniot, którym Sapkowski chciał zgarnąć haracz od popularności serii gier komputerowych Wiedźmin. Jak książka wygląda w praktyce? Powroty zawsze bywają kontrowersyjne, tym bardziej, gdy chodzi o tak kultową serię, jak saga Wiedźmina. Wydanie po dłuższym czasie kolejnej książki o przygodach pogromcy potworów Geralta, jego wiernego kompana – barda Jaskiera i innych znanych czytelnikom bohaterów od początku nastręczało wielu pytań: czy autor uwzględni wątki z gier, czy będzie to kontynuacja poprzednich części, czy książka da więcej odpowiedzi na dotychczasowe wątki, czy też może postawi jeszcze więcej pytań. I wreszcie najważniejsze – czy będzie udana? lokalnego przestępczego lorda, gdzie napięcie w trakcie negocjacji ciągle rośnie; intrygę mającą na celu przejęcie tronu, a także radosną, niemal karczemną, bijatykę. Wątki te, co prawda składają się w jedną całość, jednak co jakiś czas odnosi się wrażenie, że są do książki wplecione trochę “na siłę”, gdyż autor koniecznie chciał je wszystkie wykorzystać. Być może lepszą formą do tego byłby zbiór opowiadań. Kolejnym niepotrzebnym elementem było poruszenie problemów politycznych, przez co powieść nabrała drugiego tła (np. dyskusja o aborcji). Uczyniło to książkę miejscami nienaturalnie sztywną. Przeszkadzać może także sympatia autora do języków germańskich. Liczba zapożyczeń z niemieckiego jest po prostu za duża i niezgrabnie wkomponowana. Geralt wychodzi także cało z każdej opresji i sprawia wrażenie moralnie poprawniejszego, niż było to w poprzednich częściach, co w połączeniu ze stosunkowo spokojną scenografią (zbliżający się ślub króla zamiast wojen) tworzy powieść mniej mroczną niż pozostałe książki o Geralcie. Czy są to jednak wady, które zmieniają końcowy odbiór dzieła Sapkowskiego? Moim zdaniem nie. To wciąż ten sam Geralt, ten sam Jaskier, ta sama Yennefer i, co najważniejsze, ten sa H