Rozmowa z dr Małgorzatą Rębiałkowską-Stankiewicz /Wywiad
Ich zaufanie. Gdyby go nie było, nie byłoby
efektów. To zaufanie przekłada się na
szczerość w naszych kontaktach, otwartość na
to, co proponuje Akademia Walki z Rakiem.
Dużo ludzi ma w Pani oparcie.
W tej chwili w Akademii mamy pod stałą
opieką 30 osób. Bardzo chciałabym, żeby
pacjentów było więcej. Kiedy pojawia się
choroba, ważna jest umiejętność szukania
wsparcia. To wymaga pewnej dojrzałości,
zrozumienia, że korzystanie z pomocy
profesjonalistów nie jest dowodem na to, że
sobie nie radzę, ale że chcę sobie radzić lepiej.
Warto dodać, że do Akademii zgłaszają się
również pacjenci, którzy swoim przykładem
chcą pomagać innym.
Zespół Akademii Walki z Rakiem i pies Gafa - pomocnik,
gdy trzeba rozładować emocje
jaka jest pogoda, dzień tygodnia, pora roku
i, odwołując się do tego, co mawiała Magda
Prokopowicz, wystawić „łeb do słońca”.
A może zacząć bardziej dbać o siebie, o swoje
potrzeby… Moi pacjenci budzą we mnie
podziw swoją gotowością do zmierzenia się
z chorobą, umiejętnością dokonywania zmian
w swoim życiu, a równocześnie pewną pokorą
wobec choroby. Kontakt z nimi bardzo wiele
mnie uczy i przyczynia się do tego, że bardziej
doceniam życie, każdą jego chwilę.
Nawiązuje Pani z pacjentami często
głębokie relacje. Jak sobie Pani radzi, kiedy
odchodzą?
Zajęcia odbywają się w grupie i zdarza się, że
nagle jeden z nas zaczyna powoli gasnąć, po
czym odchodzi. Trzeba to wspólnie z grupą
przepracować, co nie jest łatwe. Tak naprawdę
tylko życie z perspektywą śmierci jest pełnią
życia. Musimy myśleć o tym, że jesteśmy
śmiertelni, że nasze spotkanie jest tylko na
chwilę, by umieć docenić życie. Po odejściu
członka grupy nie stawiamy sobie pytania:
dlaczego odszedł, ale p