Prof. Jan Miodek w Instytucie Filologii Polskiej /
transmisji meczu powiedział: „Sędzia jakby
wyrzucił go z boiska, ponieważ pokazał mu
czerwoną kartkę”, to ja mówię speakerowi, że
zaraz zacznie mówić: „dwa razy dwa jest jakby
cztery”. To niepoprawne, dlatego unikajcie
sformułowania „jakby” – przestrzega
językoznawca.
Kolejną epidemią gramatyczną jest przesadne
akcentowanie pierwszej sylaby. – Polacy, czy
wy naprawdę słuchu nie macie? Niemożliwym
jest akcentowanie zawsze pierwszej sylaby –
tłumaczy Jan Miodek.
Nawet 80-latkowie się „resetują”
Obecni na wykładzie przekonali się, że
Polacy mają skłonność do rozpoczynania
wypowiedzi od słowa, które nie powinno się
tam znaleźć. – Nie mówi się: „Mi się wydaje,
mi się należy” lecz „Mnie się wydaje, mnie
się należy” – zapamiętajcie – kiwa głową
profesor.
Po 1989 r. zaczęła się elektroniczna
rewolucja. Pojawił się joystick, e-mail,
komórka, sms, skaner, google. – Pewien
30-letni górnik, uratowany z katastrofy
w kopalni Halemba, odpowiedział: „Po takiej
akcji muszę się zresetować”. Nie: „odpocząć”,
„zrelaksować”, lecz właśnie „zresetować”.
Więcej przykładów? Powinność rodzinna
kazała mi przybyć na uroczystości Pierwszej
Komunii Świętej. Do dziś pamiętam, jak
proboszcz zwrócił się do dzieci: „Aniołki białe,
czy zresetowaliście serduszka? Stopniowo
wyraz „reset” staje się również terminem
publicystyczno-językowym – zauważa Jan
Miodek.
Bogini „najki”
W dzisiejszej polszczyźnie widać coraz
więcej zapożyczeń, w szczególności
z języka angielskiego. Dawniej prym wiodła
niemczyzna. – Naśladownictwo niemieckie
wskazuje, że mówimy „Sztokholm” czy też
„sztorm”. „Szmalec” jeszcze jest do zjedzenia,
ale żeby konsumować „szpaghetti”, to
ciekawe, a i taką wersję usłyszałem – mówi
językoznawca.
W polskim społeczeństwie widoczna jest
tendencja do anglizowania wszystkiego, co
się da. – Dlatego nie dziwi wymowa kawy
„Dżacobs Kronung”, choć jest niepoprawna.
Tylko nie mówcie na grecką bogini Nike
– „Najki”. Za błędy wypada przeprosić. Ja
zamiast „przepraszam”, przyzwyczaiłem
się mówić „pardon”. To tylko dwie sylaby.
Wy natomiast macie swoje „sorry”, które
przybiera przeróżne warianty, np. „sorki”,
„soreczka” – uśmiecha się profesor.
Po prelekcji żądni autografu ustawili się
w kolejce. Wśród wytrwałych był Nikodem
Szarata: - Chciałbym mieć zdjęcie z tak
interesującą postacią jak profesor Miodek –
mówi student I roku dziennikarstwa.
Nie zabrakło również chętnych do zadawania
pytań. – Wykład bardzo mi się podobał. Nie
ośmieliłam się jednak zapytać profesora
o poprawność sformułowania „zakluczyć
czy zamknąć drzwi?” – czuje lekki niedosyt
Natalia Wojtowicz, studentka V roku
pedagogiki o spec. logopedia.
Nic straconego. Wystarczy wejść na stronę:
www.poradnia.pwn i zadać nurtujące pytanie.
Pomocy udzielają inni polscy językoznawcy.
Żaneta Szlachcikowska
Relacja
prof. Jan Miodek
Fot. Maja Przybylska
Aula wykładowa pękała w szwach
5