WYBORY SAMORZĄDOWE
W
Puste urny studenckie
ybory do Samorządu Studenckiego UKW już za nami,
a świeżo upieczeni samorządowcy ciężko pracują. Między innymi
nad tym, jak poprawić frekwencję w kolejnych wyborach, bo w dniu głosowania,
6 listopada, ta jak zwykle była zatrważająca i wyniosła około 2 procent. Co sprawiło, że studenci naszej Alma Mater masowo nie brali udziału w wyborach?
Liczba głosujących nigdy nie należała do
oszałamiających i zwykle oddawała w pełni
stan zaangażowania studentów w życie
Uczelni, nie inaczej było i w tym roku. Choć
wyjaśnień, dlaczego studenci nie głosowali,
jest pewnie więcej niż oddanych głosów,
to jednak nie da się ukryć, że rodzi się nam
smutny obraz – zaledwie dwóch na stu żaków
jest zainteresowanych tym, kto reprezentuje
ich interesy na Uczelni, a poza obecnie
wybranymi członkami Samorządu nikt nie
miał ochoty się tym zająć.
Już zgłoszenia do wyborów pokazały, że
o wysoką frekwencję będzie trudno. Po raz
kolejny w wyborach była co najwyżej jedna
osoba chętna na stanowisko, co spotkało się,
podobnie jak w latach ubiegłych, z docinkami studentów odnośnie demokratyczności
głosowania. Jak można się było spodziewać,
brak konkurencji nie wpłynął mobilizująco
ani na startujących, ani głosujących. Przyszli
Samorządowcy nie prowadzili kampanii
wyborczych, a wyborcy często nie widzieli
sensu głosować, wiedząc, że w przypadku
braku konkurencji wybrany zostanie i tak
„jedyny słuszny” kandydat.
Przyglądając się sytuacji na innych uczelniach, wszędzie, gdzie w wyborach startuje
kilku, a nawet kilkunastu, kandydatów na
jedno miejsce toczą się kampanie wyborcze.
Studenci mogą liczyć nie tylko na wiele
konkretnych obietnic (zwykle później
dotrzymywanych), ale i liczne spotkania wyborcze, gdzie studenci są wysłuchiwani,
a imprezy organizowane są codziennie. Tam
też frekwencja, często nawet pomimo pojedynczego punktu wyborczego, waha się
od kilkunastu procent do ponad połowy
uprawnionych.
Na UKW próżno też było szukać informacji
o wyborach – większość studentów w ogóle
nie wiedziała o tym, że się odbywają, a pozostali swą wiedzę czerpali z portali społecznościowych i internetu, bądź po prostu
zauważali na Uczelni stoliki z urnami do
głosowania. Inną ciekawostką może być
fakt samego zachowania przy komisjach
wyborczych – duża liczba studentów nie
oddawała głosów, twierdząc, że „się na tym
nie zna”.
Co jeszcze sprawiło, że do urn u