Gazeta Studencka UKW "Atheneum" - Styczeń/Luty 2014 Atheneum - Grudzień 2013 | Page 5

Żaneta Komoś – Przewodnicząca Samorządu UKW / WYWIAD kierunek, rzuciłam się w wir pracy, pisałam licencjat – nie miałam nawet czasu zatęsknić za rowerem. Nazwałabyś się osobą stworzoną do konkurowania z innymi? Kolarstwo nie wygląda tak, jak większości ludzi się wydaje. W konkurencjach typu jazda indywidualna na czas czy 200 metrów, to prawda, rywalizuję z innymi, ale przede wszystkim walczę sama ze sobą. Jedziesz 10 km na czas i nie myślisz o tym, że ktoś cię goni, myślisz, że cholernie bolą cię nogi. Wielu wyścigów ze startu wspólnego nie wygrałabym gdyby nie moje koleżanki. Nie zawsze nam to wychodziło, nie zawsze jedna chciała pomóc drugiej, bo myślała o sobie, ale sukcesywnie nad tym pracowałyśmy – i tak wygląda zawodowe kolarstwo. We wszystkim co robię, jestem racjonalistką bardzo twardo stąpającą po ziemi. Jaka jest złota recepta na to, żeby dojechać do mety w tak kryzysowej sytuacji? Zaciskałam zęby i myślałam o tym, że im szybciej dojadę do mety, tym szybciej przestanie boleć. Zdarzało mi się myśleć, że ból jest moim sprzymierzeńcem, bo on pokazuje jak mocno pracuję – gdyby nie bolało, to oznaczałoby, że słabo jechałam. Przed półmaratonem kolega dał mi radę: jak boli – przyspieszaj, jak łapie cię kolka – przyspieszaj. To uratowało mnie w dwóch kryzysach. Rzadko się poddaję, a gdy upadam to ciągle się podnoszę i tego też nauczył mnie rower, bo miałam tyle samo niepowodzeń co zwycięstw. Doceniam porażki, bo one nauczyły mnie cieszyć się z sukcesów. Zrezygnowałaś z roweru, ale od roweru do gazety bardzo daleko. Skąd pomysł na dziennikarstwo? Nie dziennikarstwo, a bardziej pisanie, ono siedziało we mnie od zawsze. Początkowo chciałam iść na studia dziennikarskie, ale się na nie nie dostałam, bo zdawałam podstawową maturę z języka polskiego. Gdy ją poprawiłam, postanowiłam jednak pójść na filologię, by nauczyć się poprawnie wypowiadać i pisać. Wtedy też zaczęłam kontaktować się z mediami lokalnymi i wyszło na jaw, że wielu dziennikarzy jest po filologii, historii, socjologii, filozofii. Nagle się okazało, że reporter, którego bardzo cenię, Jacek Hugo-Bader, jest pedagogiem. To jest twoja kolejna pasja, z której rezygnujesz. Ciężko było podjąć decyzję o wycofaniu się z gazety, która jest jak moje dziecko. Teraz dostałam szansę trochę większego rozwoju, wszystko, co obecnie robię, traktuję jak wizytówkę na przyszłość. Być może kolekcjonuję pozycje cv, ale przy okazji daje mi to ogromną radość i satysfakcję, bo po prostu lubię to, co robię. Chyba nie powiesz mi, że nie tęsknisz za gazetą? Tęsknię. Cholernie tęsknię. Dziwnie mi było przeglądać gazetę, nie wiedząc, co w niej jest. Uwielbiam wyszukiwać błędy w tekstach. Brałam do rąk „Pomorską” czy „Wyborczą” i aż mi się oczy świeciły, gdy znalazłam błąd, bo wiedziałam, że nie tylko my je popełniamy. Tęsknię za zebraniami z pasjonatami i choć mam zapaleńców w samorządzie, to jest to zupełnie inna płaszczyzna. Teraz jesteś przewodniczącą Samorządu Studenckiego, pierwszą kobietą na tym stanowisku. Jak się czujesz w świecie stereotypowo uważanym za męski? Za męski uchodzi tylko na UKW. W Polsce jest wiele silnych postaci kobiet-przewodniczących, np. była