BUSINESS FLASH Grudzień 2016 | Page 9

została zaatakowana przez Al-Kaidę, był gotowy na bliską współpracę z Moskwą. Wreszcie, było słynne „resetowanie” stosunków, które próbowała realizować administracja Obamy. Wszystkie te wysiłki skończyły się niepowodzeniem. Można by więc założyć, że także Trump, skonfrontowany z rzeczywistością, nie zrealizuje swych planów porozumienia z Putinem.

Biorąc jednak pod uwagę fakt, że będziemy mieli do czynienia z prezydentem, zauroczonym swym ego i do tego dyletantem w polityce zagranicznej, to efekt tej planowanej rozgrywki z Putinem może być różny. Wszak inaczej niż było w czasach Clintona, a nawet Busha, gdy Rosja borykała się jeszcze z wieloma trudnościami gospodarczymi i politycznymi, tym razem interlokutorem Trumpa będzie przywódca państwa stosunkowo silnego, o nieskrywanych, wręcz już realizowanych wielkich ambicjach neoimperialnych. Jak przekonał się sam Obama, prezydent Putin jest graczem przebiegłym i sprytnym, który chętnie zagra na biznesowej nucie, aby „dobić targu” z amerykańskim miliarderem. Nie trudno przewidzieć, co może się stać przedmiotem tego przetargu: Ukraina, Syria, wschodnia flanka NATO, jedność europejska. Wszystko jest możliwe.

Pozostawiając na boku wiele innych problemów i wyzwań współczesności, które pojawiały się w wypowiedziach Trumpa i wobec których znajdował on proste i łatwe rozwiązania, dowodząc swej nadmiernej pewności siebie i ignorancji, to jedną rzecz trzeba szczególnie zaakcentować. Niewątpliwie mottem przewodnim wykładni jego polityki zagranicznej stał się izolacjonizm. Na to też wielu komentatorów i ekspertów zwróciło uwagę. Przypomnijmy, izolacjonizm dominował w amerykańskiej polityce zagranicznej do początku XX wieku, a i w latach międzywojennym określał podejście Ameryki do Europy. Przez kolejne dziesięciolecia wydawało się, że przeszedł on do historii. Tymczasem m.in. awantury wojenne czasu Busha i ich koszty spowodowały, że w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych skłonność do ograniczenia amerykańskiego zaangażowania w świecie jest bardzo silna. Duch neoizolacjonizmu ogarnia Amerykę.

Zatem hasła Trumpa nawiązujące bezpośrednio do sloganu izolacjonistów amerykańskich z lat 20. i 30. ubiegłego stulecia – America First, czy jego stwierdzenia, że to amerykański interes będzie zawsze stawiany na pierwszym miejscu, lub zapowiedzi odejścia od traktatów handlowych, gdyż wikłają one Amerykę w zależności i godzą w jej interes, brzmią groźnie, bo zyskują poparcie Amerykanów. Tymczasem perspektywa trzymania USA z dala od spraw i problemów międzynarodowych tylko dlatego, że nie będzie to związane z amerykańskim żywotnym interesem, lub taki będzie styl polityki Trumpa, to zagrożenie dla świata.

Zwłaszcza że ten świat znajduje się dzisiaj w wyjątkowo trudnej sytuacji. Po pierwsze, bilans prezydentury Obamy w aspekcie międzynarodowym trudno uznać za dodatni. Mnogość nierozwiązanych problemów przeraża: błędy popełnione w Iraku, Syrii i Libii doprowadziły do powstania „Państwa Islamskiego”; Rosja stała się na powrót niezwykle groźnym i ostrym graczem na arenie międzynarodowej; nierozważne działania wobec wrogów oraz mało wiarygodna polityka wobec przyjaciół podważyły autorytet Ameryki. Po drugie, żyjemy w świecie dyfuzji wielu sił i ośrodków władzy, nie tylko konkurencyjnych wobec Stanów Zjednoczonych, ale również zagrażających pewnemu utrwalonemu porządkowi. Unia Europejska została skonfrontowana z wyzwaniami i problemami, które stawiają pod wielkim znakiem zapytania nie tylko jej skuteczność, ale nawet przyszłość. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to autokracja i populizm, a nie system liberalnej demokracji będą się rozpowszechniać w Europie i świecie.

W takiej sytuacji potrzebny byłby prezydent o wysokich kwalifikacjach merytorycznych i zdolnościach strategicznych, zainteresowany działaniem na rzecz utrzymania siły i skuteczności Zachodu, wiarygodny i odpowiedzialny. Bo tylko taki przywódca w dzisiejszym niezwykle skomplikowanym, ogarniętym konfliktami i rozbudzonym politycznie świecie może podołać wyzwaniom i problemom.

Czy Trump takie oczekiwania spełni? Nie można tego przewidzieć, bo mamy do czynienia z człowiekiem całkowicie nieprzewidywalnym. W optymistycznym scenariuszu istnieje możliwość, że skomplikowane problemy współczesnego świata 45. prezydent odda w gestię swego zastępcy Michaela R. Pence’a, gubernatora stanu Indiana, który zdaje się być bardziej zrównoważonym, lepiej przygotowanym i doświadczonym w służbie publicznej politykiem. Taki casus znamy z historii, gdy to niedomagający prezydent Dwight D. Eisenhower prowadzenie polityki zagranicznej przekazał swemu zastępcy Richardowi M. Nixonowi. Z nadzieją należy też oczekiwać nominacji na stanowiska sekretarza stanu i sekretarza obrony, którymi mogą się okazać osoby kompetentne i skuteczne, zdolne do swych racji przekonać zadufanego w sobie gospodarza Białego Domu.

Istnieje wszakże niebezpieczeństwo, że stawiając głównie na spektakularność swego rządzenia, takich właśnie głośnych „sukcesów” i „osiągnięć” prezydent Trump będzie szukał na polu polityki zagranicznej. Do historii powszechnej przechodzi się najczęściej ze względu na sukcesy w polityce zagranicznej. Wtedy prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia z próbą realizacji wielu zapowiadanych w kampanii wyborczej groźnych haseł. Czynić się to będzie w sposób chaotyczny, nieprzemyślany i dyletancki. Konsekwencje tego będą groźne nie tylko dla rangi Stanów Zjednoczonych, ale i dla świata Zachodu. I to przeraża.

prof. dr hab. Jadwiga Kiwerska

Prof. dr hab. Jadwiga Kiwerska jest historykiem i politologiem. Urodziła się w Poznaniu, ukończyła II Liceum Ogólnokształcące im. Gen. J. Zamoyskiej i H. Modrzejewskiej. Ukończyła historię na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu, gdzie doktoryzowała się w 1980 r., następnie uzyskała stopień doktora habilitowanego (1995) oraz tytuł profesora (2002). Pracuje w Instytucie Zachodnim w Poznaniu oraz Europejskiej Wyższej Szkole Biznesu. Zajmuje się stosunkami międzynarodowymi, w tym relacjami amerykańsko-europejskimi, polityką zagraniczną Stanów Zjednoczonych oraz Niemiec, politycznymi wyzwaniami współczesnego świata. Jest autorką wielu książek, m.in.: Rozpad Imperium Brytyjskiego w Afryce (1989); Między izolacjonizmem a zaangażowaniem. Europa w polityce Stanów Zjednoczonych od Wilsona do Roosevelta (1995); Słownik prezydentów amerykańskich (1999); Gra o Europę. Bezpieczeństwo europejskie w polityce Stanów Zjednoczonych pod koniec XX wieku (2000); Świat w latach 1989-2009. Wydarzenia – konflikty – procesy (2009); Rozchodzenie się dwóch światów? Stany Zjednoczone i relacje transatlantyckie 1989-2012 (2013); Światowe przywództwo Ameryki w XXI wieku (2015).

Szerzej na ten temat: J. Kiwerska, „America First” – Trump o amerykańskiej polityce zagranicznej, Biuletyn Instytutu Zachodniego Nr 240/2016, http://www.iz.poznan.pl/plik,pobierz,1349,0f4fd026be87247c98857d6d21379a87/240Trumppolitykazagraniczna.pdf.

9