6
ULTRAMARATON BIESZCZADZKI
12 PAŹDZIERNIKA 2014R., CISNA
MŁODSZY BRAT ROŚNIE W SIŁĘ
O BIEGU RZEŹNIKA SŁYSZELI WCZEŚNIEJ WSZYSCY FANI IMPREZ DLA TWARDZIELI. ALE MARATON BIESZCZADZKI BYŁ NOWOŚCIĄ.
A
jednak rok temu na starcie stanęło 234 pań i panów (zgłosiło się i opłaciło start 275 osób). I od razu
wszyscy wiedzieli, że młodszy brat
„Rzeźnika” to jest to! I że będzie
rósł w siłę. Tamta, pierwsza edycja, była jednak absolutnie wyjątkowa. Ponad 50-kilometrowa
trasa (suma przewyższeń to 1280
metrów) poprowadziła między
innymi przez Wetlinę, Smerek,
Okrąglik, Paprotną i Jawornik.
Uczestnicy biegli głownie po trasach turystycznych, ale też tych
asfaltowych i szutrowych. Krótko mówiąc – było wszystko. To
zresztą wpisywało się w założenie
imprezy, która miała łączyć w sobie różne elementy. Kolejna rzecz,
która udała się już przy pierwszej okazji. Podobne zdanie mieli
uczestnicy, którzy chwalili bardzo
także bardzo dokładne oznaczenie
trasy.
PRZYGODA
Maraton wzbudzał emocje jeszcze
przed startem. „Nie wytrzymałem
i się zapisałem :). Jadę samochodem, mam 2-3 miejsca wolne
jak ktoś by miał ochotę sobie też
pobiec” – pisał ktoś na jednym
z forów. Ten sam maratończyk odwiedził zresztą Bieszczady trochę
wcześniej, bo tak zachęcał innych
uczestników: „Można się jeszcze
skusić. Transport jest, z noclegiem
też nie ma problemu ;-)”. Później
wszyscy wymieniali się uwagami
i wrażeniami. I wszystkich łączyło
jedno – przyznawali, że przeżyli
niezapomnianą przygodą.
"CUDOWNA TRASA"
Bo biegacze też spisali się świetnie,
bo do mety nie dotarło tylko pięcioro maratończyków. – Początek
trasy był bardzo szybki: można
było sobie pozwolić na to, by się
rozpędzić. Później już trzeba było
zachować ostrożność. Ostre zbiegi, nie bardzo było widać co jest
pod nogami, ale sama końcówka
też bardzo przyjemna: po płaskim
terenie można było docisnąć na
sam koniec do mety. Jestem bardzo szczęśliwy – podsumował Bartosz Gorczyca, pierwszy zwycięzca
Maratonu Bieszczadzkiego. Jego
czas, czyli cztery i pół minuty na
ss
CUDOWNA TRASA!
DUŻO KIBICÓW,
KTÓRZY BARDZO
WSPIERALI NAWET
W NAJTRUDNIEJSZYCH
MOMENTACH.
BYLI WSZĘDZIE,
NAWET W GÓRACH!
TRASA PIĘKNA,
MALOWNICZA,
BARDZO KOLOROWA,
AŻ CHCIAŁO SIĘ BIEC.
kilometr zaskoczyło wszystkich.
Zachwycona była też triumfatorka
rywalizajci pań, Agnieszka Łęcka.
– Cudowna trasa! Dużo kibiców,
którzy bardzo wspierali nawet
w najtrudniejszych momentach.
Byli wszędzie, nawet w górach! –
stwierdziła na mecie. – Trasa piękna, malownicza, bardzo kolorowa,
aż chciało się biec. Najbardziej
przerażające były mokre liście, które przykrywały kamienie i nie bardzo było wiadomo, co mamy pod
nogami, ale poza tym – rewelacja!
Bardzo cieszę się, że pobiegłam!
UDANY DEBIUT
Cieszyli się wszyscy, bo było z czego. Imprezowy debiutant przypadł
wszystkim do gustu. To jeszcze nie
„hardkor” na najwyższym poziomie, ale bieg górski zachowujący
standardy rywalizacji na szosie,
choć oczywiście z przewyższeniami i potrzebą pokonania trudnego
terenu. Tak jak pisaliśmy – i