KULTURA & SZTUKA
rozmowa z surrealistą, artystą ulicy i mistrzem improwizacji
Igorem Rudzińskim AKA Niebieski Robi Kreski.
Beauty Mission: Jesteś znanyz ciekawej, często kontrower-
syjnej kreski. Jak to się stało, że malujesz?
Igor Rudziński/Niebieski Robi Kreski: Po raz pierwszy
spotykam się ze stwierdzeniem, że moja kreska jest kontrowersyjna,
ale może coś w tym jest. Na pewno zawsze się starałem i zależało
mi, by forma moich prac była oryginalna i jedyna w swoim rodzaju. Kiedyś, dawno temu, miałem taki okres w swojej twórczości,
że celowo nie oglądałem żadnych prac innych artystów, aby rozwijać swój własny styl. Uważam, że oryginalność w twórczości
to podstawa, głównie jeśli chodzi o formę. Trudno mi określić, kiedy dokładnie zacząłem malować. Od zawsze miałem silną potrzebę
tworzenia, kiedyś zajmowałem się
robieniem muzyki, tworzyłem bity
hip-hopowe i rapowałem. Interesowałem się fotografią i filmem,
jednak najbardziej wkręciłem się
w graffiti, co z czasem przerodziło
się w to, co robię aktualnie.
BM: Muzyka pomaga Ci w pracy?
NRK: Nie lubię pracować w ciszy. Muzyka bardzo mi pomaga,
głównie wtedy, gdy maluję na dużych powierzchniach i gdy mojej
pracy przygląda się liczne grono zainteresowanych. Muzyka wtedy
pomaga odciąć się od otoczenia i skupić na pracy. W domu też
często maluję przy muzyce, ale zdarza się również, że do malowania
puszczam sobie w tle jakiś wywiad albo serial.
BM: Twój mistrz to…
NRK: Chyba nie mam żadnych autorytetów ani idoli. Szczerze
mówiąc, rzadko śledzę to, co się dzieje w street arcie i nie znam
zbyt wielu artystów. Z pewnością
artystą, którym zawsze się fascynowałem i fascynuję do dziś, jest
Pablo Picasso.
BM: Miałeś wystawę w mobil-
nej wersji Zachęty. Opowiedz
nam o tym projekcie coś więcej.
NRK: Pomysł na wystawę w mobilnej wersji galerii Zachęta powstał spontanicznie. Wymyśliłem
go razem z Dr Yry. Od jakiegoś
czasu miałem pomysł, by zrobić
wystawę moich prac w autobusie.
Powiedziałem to Yremu i okazało się, że również miał podobne
myśli. Jego pomysł okazał się udoskonaleniem mojego. Uznał, że nie
warto robić wystawy w zwykłym
autobusie, że lepiej, by się odbyła
w „Zachęcie” na kółkach, gdyż
jest taki autobus 174, który ma pętlę przy galerii, a z przodu wielki
napis Zachęta. Pomysł był na tyle
genialny, że nie pozostawało nic
innego jak po prostu go wykonać.
Relację z tego wydarzenia można
obejrzeć na YouTubie.
BM: Jak określiłbyś swoją
twórczość? Działasz w polskim
street arcie, ale też malujesz
obrazy, które sprzedajesz...
NRK: Staram się nie określać i nie
nazywać tego, co robię. Nie chcę
zamykać się w żadnych ścisłych
ramach. Chcę być wszechstronny
i próbować mierzyć się z każdym
plastycznym wyzwaniem. W trakcie mojej przygody z graffiti zacząłem również interesować się sztuką. Zainspirowany malarstwem,
postanowiłem sam spróbować swoich sił w tym temacie. Spodobało mi się to na tyle, że uznałem
malowanie obrazów w domowym
zaciszu za bardziej odpowiednie
dla mnie niż bieganie po ulicach
ze spreyem i malowanie pociągów
(z całym szacunkiem dla writerów). Uznałem, że jest to bardziej zgodne z moim charakterem. Jednak raz na jakiś czas duch ulicznego artysty budzi się we mnie do dziś,
co pewnie czasem widać na ścianach.
16
| beauty mission | maj / czerwiec
BM: Czym jest Wiskozja?
NRK: Wiskozja jest to trudność oderwania myśli od raz poruszo-
nego tematu.