Karolina Pilarczyk - kobieta z pasją,
w której żyłach płynie benzyna.
Z jednej strony niebezpieczna
- umiejąca okiełznać 800 konną
bestię, z drugiej - delikatna, pełna
współczucia i chęci pomocy słabszym.
Jaka jest Królowa Polskiego Driftu?
Dorota Oyrzanowska: Karolina, co płynie
w twoich żyłach? Skąd ta pasja
do motoryzacji, a właściwie jej
ekstremalnej odmiany jaką jest Drift?
Karolina Pilarczyk: Wiele osób śmieje się,
że w żyłach płynie mi benzyna zamiast
krwi. Najśmieszniejsze jest to, że po nikim
tego nie odziedziczyłam. Nie mam
żadnych tradycji motorsportowych
w rodzinie i nikt mi nie pokazał piękna
motoryzacji. Jak zrobiłam prawo jazdy,
to do tematu podeszłam ambicjonalnie.
Udałam się do Akademii Jazdy w celu
podszkolenia swoich umiejętności,
by nie usłyszeć „baba za kierownicą”.
I tam, na płytach poślizgowych, poczułam
tak niesamowitą przyjemność
i adrenalinę, że postanowiłam swoje kroki
skierować w stronę motorsportu.
DO: Mało jest chyba kobiet,
które podzielają Twoją pasję?
KP: Kobiet kochających samochody jest
całkiem sporo. Coraz więcej dziewczyn
ucieka z szufladki, że dla kobiet
są malutkie miejskie samochodziki
i kupuje szybkie, sportowe pojazdy.
Nie wiem dlaczego nie robią z tym czegoś
więcej. Faktycznie – w motorsporcie tych
kobiet jest bardzo mało.