WILK KULTURALNY|SUPLEMENT|SIERPIEŃ 2019|STRONA 16
OGLĄDAMY FILMY WYREŻYSEROWANE PRZEZ JOHNA HUSTONA ( 5 )
Fabuła filmu przedstawia się zaś następująco: Joseph Rearden – oficer
brytyjskiego wywiadu, przybywa do Londynu i umawia się na spotkanie
z Mackintoshem – szefem jego organizacji znajdującej się w okolicy
Trafalgar Square. Mackintosh i jego zastępca, pani Smith informują go
jak w prosty sposób ukraść diamenty przewożone przez pocztę nie
zwracając niczyjej uwagi. Reardenowi udaje się skok i mężczyzna po
pobiciu listonosza znika z paczką diamentów. Jednak wieczorem, do
jego domu wchodzą dwaj policyjni detektywi, którzy otrzymali
anonimowy telefon o kradzieży. Policjanci nie wierzą w zapewnienia w
niewinności Reardena. Sędzia podczas rozprawy jest zawiedziony
nieudanymi próbami zdobycia informacji o diamentach i skazuje
Reardena na 20 lat więzienia. Mężczyzna zostaje przewieziony do
więzienia na północy Anglii. Powoli zaczyna się aklimatyzować i zajmuje
się praniem. Kilka dni później pojawia się Slade, były brytyjski szpieg
zdemaskowany jako kret KGB...
Daleki jestem od opinii, która miałaby skłaniać się ku stwierdzeniu, że
to zły film. Największą jego wadą jest kiepski scenariusz, który
został sprawnie przełożony na obraz na tyle na ile było to możliwe.
Błyszczy w nim Paul Newman, który również ze swojej postaci i historii
wyciska tyle ile można było, choć brakuje w ego grze lekkości, czasem
nawet zaangażowania. „Człowieka MacKintosha” ogląda się nieźle, choć
może dziś razić niespieszna fabuła i typowy dla epoki sposób
prowadzenia narracji – nawet ówczesne Bondy były szybsze! Huston
istotnie stara się to, co zostało mu przedstawione w formie scenariusza
przełożyć na ekran, a widz, zwłaszcza zaznajomiony z kulisami
powstawania obrazu, silnie mu w tym wtóruje i może dlatego ogląda się
go przyjemnie. Jednocześnie, niestety nie jest to także jeden z tych
filmów , które można by uznać za wartościowe w filmografii Mistrza,
choć trzeba podkreślić, że choć daleko mu do ideału, to przynajmniej
nie jest to koszmar jakim była (a raczej w kontekście momentu
powstania – będzie) „Fobia”, której nie dało się po prostu oglądać.
Czy warto sięgnąć po ten film? Owszem, ale trzeba być cierpliwym i
brać go w ujęciu epoki, cieszyć się Newmanem i sprawną historią, której
niedostatki oraz brak tempa Huston starał się ukryć niezłą reżyserią i
dobrym ujęciem klasycznej szpiegowskiej historii rozgrywającej się
bliżej ludzkich dramatów, a niekoniecznie skłaniających się ku
efektownemu ratowaniu świata.