Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny Numer 7 Kwiecień 2020 | Page 23

WILK KULTURALNY|NUMER 7| KWIECIEŃ 2020|SYLWETKA|STRONA 23 Jest też z tego powodu nieco delikatniej, trochę chłodniej, ale wciąż są to fragmenty bardzo satysfakcjonujące. Ta opatrzona dopiskiem „część czwarta” to wręcz samodzielna kompozycja ze znakomitą jazzową solówką na pianinie, której na swoich solowych albumach nie powstydziłyby się wspomniany już Jordan Rudess. „Piąta” zaś, jako wyrwana z kontekstu zmienia się w utwór o trochę niepokojącym, mrocznym wejściu i wręcz filmowym klimacie, który faktem, że jest to muzyka fusion zyskuje dodatkową warstwę. Proszę się tylko wsłuchać jak ciężko miejscami brzmi tutaj gitara Allana. Niezrozumiałe dla mnie jest jedynie nagłe wyciszenie, narośnięcie i ponowne wyciszenie, aż do całkowitego zerwania. „Wanderclyffe Tower” to album dużo bardziej spójny od „Metal Fatigue”, choć zdecydowanie mniej dynamiczny czy techniczny. Melodie oraz struktury grane przez Holdswortha i jego zespół, choć są prostsze, a czasem nawet bardzo radiowe, lekkie i wręcz przebojowe, nadal nie są kąskami łatwymi dla przeciętnego słuchacza. Spójność nie zasadza się jednak w tym, że numery do siebie po prostu pasują, bo różnorodność, jaką oferuje na tym krążku gitarzysta, ponownie sprawia, że każdy utwór wydaje się być nieco z innej parafii. Spójność tego krążka, zwłaszcza w jego wersji podstawowej, z której dodatkowo usunąłbym numer ostatni, to przede wszystkim klarowne brzmienie i ogrom pomysłów, które tu i ówdzie wręcz się proszą o rozwinięcie lub zaostrzenie elementów, przesuwając je z fusion i jazzu w bardziej rockowe, może nawet metalowe rejony. Szkoda też, że Holdsworth odnosząc się w tytule do Tesli nie postanowił nagrać po prostu koncept-albumu o słynnym wynalazcy i swoją gitarą opowiedzieć trochę więcej historii człowieka, który niejednokrotnie zmienił historię i naszą rzeczywistość. Podobnie sprawy mają się z Holdsworthem, którego sposób gry, kombinowania i łamania rytmiki stał się nieskończonym źródłem inspiracji dla wielu pokoleń gitarzystów.