Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny Numer 6 Styczeń 2020 | Page 33

WILK KULTURALNY|NUMER 6|STYCZEŃ 2020|SYLWETKI|STRONA 33 cukierkowości tamtej epoki, która wtedy Aż szkoda, że Greg po tej płycie jeszcze w podobnych kawałkach nie była zrezygnował z grania takiej muzy, a zbyt przesłodzona i przesadzona. To jednorazowa próba powrotu w sympatyczny numer, jednakże nie Maragold okazała się niewypałem. wzbudzający większych emocji, choć Króciutki „A Delicacy” (trwający dwie technicznie to nadal kawał znakomitej minuty i pięciu sekund) to ponownie roboty. Po nim wpada „Motherlode” instrumentalny przerywnik i znów wracający do szybkich, energetycznych zdradzający, że Grega ciągnie w inne brzmień. Ostry riff, mocna perkusja i rejony muzyki – nadal melodyjne, ale fenomenalny wokal Alberta. Absolutna zakorzenione już w jazzowej, perełka idealnie nadająca się do fusionowej estetyce. Gitarowa rozkręcania imprezy, a przy tym wprawka, której brakuje rozwinięcia jeden z najjaśniejszych momentów tego nic nie wnosi, rozpięta zostaje tutaj albumu. bowiem między ambientem a flamenco i znów trochę Znakomity jest także „Bigger the Bite” o odstaje od reszty, zwłaszcza tych większej melodyjności, ale równie najlepszych i najbardziej wpadających intensywnym imprezowym tempie z w ucho. mocnym riffem, licznymi zmianami tempa i świetnymi wokalami Alberta. „Tip of my Tongue”, który pojawia się Kolejną perełką na tym albumie bez po niej, jest znacznie lepszy. Mocny, wątpienia jest kapitalny „Crowd Pleaser” kroczący rytm, kolejna porcja ostrych i ponownie żonglujący stylistykami melodyjnych riffów i soczystych wymienianych wcześniej kapel, a wokali Alberta, robią świetne wrażenie, jednocześnie fantastycznie brzmiącym nawet jeśli już wówczas były jedynie jako numer wyjętym spoza tego przetworzeniem brzmień, które kontekstu. Melodyjny riff, świetne tempo i charakteryzowały końcówkę lat wpadające w ucho brzmienie, które 80tych i początek 90tych (na chwilę nawet dzisiaj wypada wręcz wzorcowo przed wielką zmianą jaka nastąpiła dla podobnych numerów. wraz z wybuchem grunge'u w tym samym