Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny Numer 6 Styczeń 2020 | Page 22

WILK KULTURALNY|NUMER 6|STYCZEŃ 2020|SYLWETKI|STRONA 22 gitarowego pochodu z pogranicza. Mamy więc trochę balladowego, spokojnego klimatu, ale też sporą dawkę mrocznego, gitarowego grania od razu kojarzącego się właśnie z Chrisem, co z kolei dopełnia jego charakterystyczny, szorstki przepalony głos. Szkoda tylko, że ten utwór nagle się wycisza i przechodzi do niezłego „When The Truth Comes Out” - wolniejszego, bardziej lirycznego, ale nadal dość mrocznego w założeniach. Tu ponownie pachnie trochę Robertem Johnsonem, co dodatkowo nadaje mu ciemnego i nieco staromodnego szlifu. Wreszcie Chris swoją grą gitary przypomina tutaj o swoich najbardziej charakterystycznych zagrywkach. Świetnie wypada „Because It's You” utrzymany w blues rockowym klimacie Gary'ego Moore'a i Erica Claptona, zwłaszcza właśnie tego ostatniego Mistrza. To taki kawałek, który mógłby spokojnie pojawić się na takim albumie jak na moim ulubionym „Slowhand”. Klimat całkowicie zmienia się w cudnym „Looking Glass Blues” gdzie za sprawą pianina robi się rzewnie, lekko i spokojnie. Wracają bliskie jazzu linie melodyczne, a Chris wraca do smutnych opowieści znużonego życiem weterana ćmiącego papieroska między kolejnymi słowami. Na piątej pozycji znalazł się z kolei „Blues For Janice” - przepiękna rzewna ballada bawiąca się stylistyką, bo delikatnie nawiązująca zarówno do najbardziej znanych ballad Chrisa, ale także do historycznych poszukiwań z „Blue Guitars”. Drugą połowę zaczynamy od „Meet Me On The Mountain” kojarzącego się z Louisem Armstrongiem i Leonardem Cohenem powolnym i spokojnym numerem ze smutnymi lirykami i linią melodyczną rozpiętą między bluesem a jazzowymi piosenkami tego pierwszego. Ładne, ale dość monotonne i wyłamujące się z całej zawartości krążka. Po spotkaniu na górze czas na „Skylark Blues” w którym także jest spokojnie i lirycznie, ale w tle dzieje się więcej za sprawą orkiestry i dodatkowych dźwięków ocieplających nieco wyciszoną i delikatną muzykę. Fajniejszy i ciekawszy jest utwór ósmy zatytułowany „Which Part Of The Picture Made You Cry”, który też jest dość spokojny i powolny, ale za to ma świetną partię surowego basu, który nadaje mu jakiegoś takiego niepokoju. Ponownie też tło i wokale Chrisa bardziej kojarzą się z jego wcześniejszymi nagraniami, choć wyraźnie jest tutaj leniwiej i w zdecydowanie bluesowych lirycznych brzmieniach, które pięknie okraszają także dodatki w postaci sekcji dętej.