WILK KULTURALNY|NUMER 6|STYCZEŃ 2020|SYLWETKI|STRONA 12
2. The Blue Jukebox (2004)
Świetny „The Beats Go On”
otwierający płytę to taki jakby
kompromis między dawnym Reą, a
jego bluesowo-jazzowym obliczem.
Sekcja dęta kapitalnie współgra z
charakterystycznym brzmieniem
gitary gitarzysty i jego głosem, a
krocząca, bardzo wyraźnie
uwydatniona perkusja kroczy i zdaje
się dominować nad całością. Po nim
czas na piękny „Long is the time,
Hard is the road”, który tytułem
nawiązuje do wcześniejszego „Stony
Road”. Inny jednak jest tutaj styl, bo
Dwudziesty album studyjny Chrisa Rea, jest dużo spokojniej, liryczniej i
a zarazem czwarty wydany nakładem delikatniej. Jazzowe, niespieszne
jego własnej, niezależnej wytwórni tło fantastycznie uzupełnia partia
Jazzee Blue. To, co zwraca uwagę na saksofonu (genialna zwłaszcza w
samym wstępie to obraz (tym razem części instrumentalnej) i oczywiście
Paula Slatera), który jest silnie czarujący głos Chrisa. Następny
inspirowany innym, słynnym obrazem numer to „Let's do it” wracający do
"Nighthawks” Edwarda Hoppera. brzmień bluesowych rodem z delty
Ponownie też, jest to album Mississippi. Kroczące, przepełnione
gatunkowo nakierowany na bluesowe i liryzmem i smutkiem tempo oparte
jazzowe inspiracje gitarzysty, z odrobiną o delikatne pianino i harmonijkę,
historii w tle i różnych brzmieniowych zakorzenionej w tamtym stylu gitary
eksploracji. Co znalazło się zatem w i świetnym, szorstkim głosem
„niebieskiej szafie grającej”? Chrisa przywodzącym tutaj trochę
na myśl Louisa Armstronga, co z
kolei razem z kolejną świetną linią