WILK KULTURALNY|NUMER 6|STYCZEŃ 2020|SYLWETKI|STRONA 11
oczekują mocnych, rockowych kawałków, czy nawet brzmienia które kojarzy się
z nim, wreszcie jego głosu. Tego ostatniego nie ma tutaj w ogóle, a brzmienie
gitary jest zupełnie inne, odmienne i niemal nie do poznania – nie tyle głębsze i
bardziej oszczędne, co nawet pozbawione charakterystycznych dla Chrisa
akordów. Mimo to jest płyta obok której trudno przejść obojętnie, która mimo
swojego dość monotonnego pomysłu na siebie jest rzeczą porażającą urokiem,
właśnie tą delikatnością i ogromną ekspresją wykonawczą, która potwierdza w
mojej ocenie wielkość Chrisa jako muzyka.
Do kompletu świetna, minimalistyczna okładka z obrazem niebieskiej gitary,
który oczywiście namalował Chris. Wolę postokroć ten krążek, niż nachalnie
puszczane w Bożo Narodzeniowym okresie “Driving Home For Christmas”.
Wstyd nie znać.