Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny Listopad 2018 | Page 87

Świetny jest utwór „Lull”, który może niektórych odrzucać na wstępie z racj i wokalu, ale muzycznie jest bardzo sympatycznie i zróżnicowanie, a nogi dosłownie rwą się do podrygiwania w rytm. Taką gimnastykę to ja bowiem szanuję! Nieco orientalizmów i ponownych zapędów w kierunku Protest the Hero czy Coheed And Cambria pojawia się ponownie z kolei w „Grey Psychology”, a takiego „Face Trial” to by się nawet Muse jak sądzę nie powstydziłoby na którejś ze swoich wcześniejszych płyt. Atrakcyjnie wypada także „Set the Table” który z racji orientalizmów kojarzy się trochę z Soen, by następnie poflirtować trochę z The Who. Panowie nie spuszczają z tonu także w „Papillion” bardzo bliskiemu w estetyce do Coheed And Cambria, by „The Curfew” zabrać się za nieco bardziej pokręcone i techniczne granie w duchu Mastodona. Małą, a właściwie dużą perełką tego albumu jest zaś niemal jedenastominutowy „Hovi” z pełnym wachlarzem inspiracji,do których dołącza także flamenco w instrumentalnym pasażu. Tegoroczny utrzymany jest w bardzo zbliżonej estetyce, choć nieco mocniej sięga po alternatywę, a wokalista choć dalej śpiewa wysoko, to też nieco lżej i bardziej pewnie, bez szarżowania. Słychać to już w dobrym „The Way Your Heart Sings” o przebojowym ciepłym brzmieniu i Queenowych zaśpiewkach przy refrenie. Coheedowe klimaty wracają w „Down to the Wire”, by przy refrenie sludge'owo zapętlić klimat w stylistyce Boss Keloid z ostatniej płyty, co mnie kupuje od razu. Radosna atmosfera tego kawałka ustępuje jednak odrobinę mroczniejszemu i bardziej gęstemu „Beat to Quarters”. Zaskakująco brzmi „Believe Me” gdzie panowie fajnie łączą radiowa lekkość z surowym pierdzącym riffem, który najfajniej wypada wtedy gdy przyspieszają i znów delikatnie pachną Boss Keloid, albo bawią się konwencją zupełnie jak robiło to Queen czy Muse. Cięższe, pokręcone granie ponownie wita w „Stoke the Flames” i przy drobnych modyfikacjach zapewne i Mastodon by się go nie powstydziłby. Znakomicie wpada w ucho z kolei kawałek zatytułowany „Don't Come to Close” który ciężkim riffem jest tylko trochę cięższy od zwykłych alternatywnych piosenek za jaką mógłby uchodzić ten numer. Do kompletu orientalne przełamania. „We Biegin Again” zaś jest jednym z takich utworów, które Rush mogłoby nagrać na „Test For Echo” lub”Vapor Trials”. 86