Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny Listopad 2018 | Page 78

Shining – Animal (2018) Norweski Shining wraca z kolejnym albumem i znów zaskakuje. Na ostatnich albumach coraz bardziej dało się zauważyć zmianę brzmienia, łagodzenie go i uciekanie od skomplikowanych form wypracowanych w ramach autorskiego stylu zwanego blackjazzem, ale chyba nikt się nie spodziewał, że panowie z Shining posuną się jeszcze dalej i sięgną po estetykę elektroniczną, a jakże! Utrzymaną w duchu synthwave'owych klimatów lat 80tych, rezygnując całkowicie z charakterystycznego brzmienia saksofonu i stawiając na jeszcze większą przebojowość. Przyznam, że podchodziłem do tej płyty jak do jeża, tym bardziej ze względu na brak saksofonu na którym od zawsze brylował Jørgen Munkeby, ostatecznie jednak przekonując się do dźwięków na nim zawartych, które zachowują szalony, awangardowy styl Shining, a jednocześnie fajnie flirtują z estetyką do której obecnie się chętnie wraca. Zmiana nawet nie jest tak radykalna jak na pierwszy rzut ucha się wydaje, bo ostrych, pokręconych gitar jest tutaj pod dostatkiem, a chwytliwości materiału też nie można odmówić. Zyskuje ona jednakże po kilku odsłuchach, przykuwa uwagę stopniowo, powoli okrążając ofiarę i następnie zagryzając. Z drugiej strony jest to dziwna płyta, która naprawdę może się podobać, ale z drugiej nieco smuci, że panowie porzucili jazzowe zapędy na rzecz dyskoteki, mrok i szaleństwo na rzecz rozświetlonej imprezowni w efektownym opakowaniu. Warto pamiętać jakim Shining zespołem był, bo choć tej płyty słucha się świetnie, to nie chciałbym żeby Shining po tym albumie miało zostać w takich rejonach lub co gorsza jeszcze bardziej się rozwodnić. Mimo zastrzeżeń nota może być tylko jedna i naturalnie, że najwyższa. Ocena: Pełnia 77