Eminem – Kamikadze (2018)
Legenda rapu została mocno podrażniona. Fatalne recenzje płyty
„Revival”, gdzie recenzenci nie zostawili suchej nitki na Eminemie,
podziałały na niego niczym płachta na byka. Raper momentalnie wszedł
do studia gdzie zaledwie w osiem miesięcy po premierze „Revival”
nagrał jego następcę czyli „Kamikadze”. Ta płytą zaskoczył nie tylko
mnie jako dawnego fana i posiadacza jego czterech pierwszych płyt, ale
także miliony innych. Jest to pierwsze od czasów płyty „ The Eminem
Show” z roku 2002, tak ostre, bezkompromisowe i szczere
wydawnictwo. Marshall Mathers chciał tutaj przywrócić do życia swoje
dawne alter ego czyli „Slim Shady’ego” , którego styl wypromował go
kiedyś na sam szczyt. Album „Kamikadze” jest właściwie mieszanką
starego, dobrego Eminema z nutka nowoczesności w brzmieniach. W
swoich najnowszych utworach rozlicza się przede wszystkim ze
środowiskiem mocno go krytykującym poprzez np. rożne „dissy” na
innych raperów ( „The Ringer”, „Not Alike”, „Kamikadze”), podkreśla, że
nadal ma aspiracje do bycia na szczycie (Greatest, Fall), czy odcina się
od przeszłości z grupą D12 („Stepping Stone”). Nie zabrakło także
tradycyjnych „skitów” czyli rozmów telefonicznych ze swoim
menedżerem Paulem Rosenbergiem. Zarówno bity jak i technika
Eminema dalej stoją na wysokim poziomie, co sprawiło że po ponad 15
latach (!) przerwy sięgnąłem po to wydawnictwo. Starzy fani Eminem’a
na pewno będą zadowoleni z tej płyty. Ocena: Pierwsza Kwadra [Jarek
Kosznik]
63