6 . HELIOCENTRIC ( 2010 )
Z prehistorii do teorii heliocentrycznej, czyli głównie
konfliktu na linii Kopernik/Galileusz. Kolejna dwupłytówka,
ale rozbita na dwa albumy, bo jego kontynuacja
„Anthropcentic” ukazała się kilka miesięcy później. Tu już
w ustabilizowanym składzie panowie znów przechodzą
samych siebie zbierając doświadczenia wszystkich
dotychczasowych wydawnictw, z „Precambrianem” na czele
by stworzyć ostrą, także pod względem dźwięków, krytykę
humanizmu, chrystianizmu i teorii heliocentrycznej.
Kompozycyjnie oraz brzmieniowo grupa stała się bardziej
linearna i jeszcze bardziej spójna, a przy tym stawiająca na
jeszcze większy dynamizm, wielowarstwowość stylistyczną
i wreszcie, sięgając po wręcz przebojową formułę, co przy
tym gatunku jest niemal niemożliwe. Największą zmianą
charakteryzuje się tutaj wokal, który znacznie częściej
sięga po czysty, melodyjny śpiew zamiast growlu czy
screamów. Obok „Precambriana” jest to jeden z tych
albumów, który nie pozwala o sobie zapomnieć i o którym z
całą pewnością jeszcze napiszemy, zresztą obiecany już
swego czasu pełny tekst w niedalekiej przyszłości.
27