Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny Listopad 2018 | Page 24

zespołu i jego innowacyjność. Można się z tym zgodzić tylko częściowo. Wokal we wczesnej twórczości The Ocean zdecydowanie odstawał od wciąż pasjonującej warstwy muzycznej. Można się z tym zgodzić tylko częściowo. Wokal we wczesnej twórczości The Ocean zdecydowanie odstawał od wciąż pasjonującej warstwy muzycznej. Otwierającemu płytę instrumentalnemu „Nazca” niczego bowiem nie brakuje, choć wyraźnie rozwija się jeszcze założenia z „Fogdivera”. Mimo to znacznie potężniej i ciekawiej wypada pierwszy z wokalem czyli „The Human Stain” - jest gęsto, ciężko i potężnie, a przy tym agresywnie, nie zapomina się jednak o atmosferze, która w późniejszych latach zostanie przez grupę opanowana do perfekcji. Nie brakuje tutaj solidnych uderzeń, świetnych kontrastujących zwolnień i licznych bulgotań jakby przypominających o tym, że zanurzamy się w świecie metafor i pełnym egzotycznych dźwięków, a wreszcie niezwykłych gatunków ryb. Taki "Comfort Zones" to solidne uderzenie o zdecydowanie sludge'owym charakterze, genialnie zbalansowany świetnym kawałkiem tytułowym. Prawdziwymi perłami zaś są "Dead on the Whole" czy piętnastominutowy „The Greatest Bane” wieńczący płytę. Na „Fluxionie” zdecydowanie bowiem słychać, że choć jeszcze oglądają się na kolegów z Pelican czy istniejącego jeszcze wówczas ISIS, podpatrując niektóre założenia nawet u Meshuggah wyraźnie budują własny styl i rozwijają pomysły, które zaowocują już niedługo rzeczami genialnymi. 23