Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny Listopad 2018 | Page 16

jak by ktoś nie wiedział) był nie tylko jednym z pierwszych moich kontaktów z takim graniem, ale i jeszcze w liceum wielokrotnie towarzyszył mi na nierozłącznym Walkmanie w podróżach dużych i małych, z przewagą na te ostatnie – czyli do szkoły i ze szkoły. Niezależnie czy jedzie się autobusem czy własnym samochodem to jeden z tych albumów, który zawsze, ale to absolutnie zawsze wywołuje na twarzy szerokiego banana. 4. Metallica – Master Of Puppets (1986) Starszy, bo już trzydziestodwuletni sztos od Metalliki, który do dziś w moich osobistych rankingach  plasuje się najwyżej. Prawdopodobnie jedyny album Mety do którego uwielbiam wracać. Z podobną gimanzjalno-licealną przeszłością jak „Rust In Peace” Megadeth czyli tak zwana miłość od pierwszego usłyszenia. Mocny, drapieżny i ciągle świeży, prawdziwa pędząca machina. Idealna na piesze wędrówki, choć nie polecam go do prowadzenia samochodem – nie próbowałem, choć sądzę, że na tę okoliczność jest to płyta trochę za szybka, zbytnio zachęcająca do depnięcia gazu, a to z kolei niekoniecznie dobrze mogłoby skończyć się dla przechodniów, jak i samego kierowcy. 15