WILK KULTURALNY|NUMER 5|LISTOPAD 2019|KIJ W MROWISKO|STRONA 53
Nieco inaczej mogą się przedstawiać sprawy z Jokerem Jacka
Nicholsona z pierwszego „Batmana” z 1989 roku z Michaelem
Keatonem, w reżyserii Tima Burtona. Osobiście mój najbardziej
ulubiony Joker, bo nie tylko pierwszy jakiego zobaczyłem za dzieciaka,
ale też wynikający z faktu, że zagrał go jeden z moich
najukochańszych aktorów, Nicholson właśnie. Joker będący
gangsterem, geniuszem zbrodni, najpierw jako Jack Napier, wreszcie
jako wymalowany klaun, awangardowy artysta-zabójca oraz
oczywiście prankster z dość groteskowym, nie tyle specyficznym, co
wyrafinowanym poczuciem humoru. Joker Nicholsona miał wyraźne
zaburzenia psychiczne, a do tego był piekielnie inteligentną
jednostką pragnącym za wszelką cenę zdobyć uznanie, popularność
oraz pozbyć się swoich wrogów. Tu także ciężko utożsamiać się
ze zwyczajnym psychopatą, nawet jeśli wzbudza naszą sympatię
przerysowaną, trochę karykaturalną i przeszarżowaną grą aktorską
Nicholsona, który jak pamiętamy „rozdaje pieniądze, a Batman pewnie
siedzi w domu i pierze swoje rajstopy”.