Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny 5 Listopad 2019 | Page 21

WILK KULTURALNY|NUMER 5|LISTOPAD 2019|SYLWETKA|STRONA 21 choć melodyjne, to nie są one od razu bardzo szybkie,często przechodząc w bardzo ciekawy ostrzejszy hard rockowy fragment, ale nie rozwijany tutaj do pełnych obrotów. Bardzo dobryto utwór, którego słucha się nad wyraz przyjemnie, w którym mniej skomplikowanych zagrań czy kombinacji z dysonansami, a przejściami, a więcej swobody i lekkości. Również drugi utwór ma w sobie bardzo dużo z pulsującego fusion pożenionego z r'n'b. "Retro Slow” Kotzena, bo taki nosi tytuł ma wyraźnie zaznaczoną basową strukturę, kroczącą perkusję i lekkie, melodyjne gitarowe riffy, które znów są swobodne, znakomicie budują nastrój, a całościowo numer bardzo przypomina jammy znane z Liquid Tension/Trio Experiment, czyli odpryskową supergrupę muzyków Dream Theater. Tutaj co prawda, w drugiej połowie robi się nieco jazzująco, a całość jest też dużo lżejsza i mniej osadzona w progresywnym graniu, ale inspirację dla muzyki wspomnianego - innego - „projektu” wyraźnie daje się tutaj znaleźć i usłyszeć. Znakomity jest „Present- Moment” Howe'a, również zaskasujący swobodną, lekką strukturą, wręcz można by pretekstową i żartobliwą, ale nad wyraz uroczą. Nie ma tutaj wielkich popisów, a jedynie jeden bardzo spokojny melodyjny, liryczny riff rozwinięty na niecałe pięć minut, który wręcz kojarzy się z kawałkami Jasona Beckera z albumu „Perspective” wydanego zresztą rok wcześniej. Na czwartym miejscu znalazł się „Trench” Kotzena, który zmienia klimat i wraca do energetycznego melodyjnego fusion z silnym perkusyjnym napędem i mnóstwem rozbudowanych gitarowych solówek. Próżno jednak szukać tutaj prędkości, bo tempo nadal jest dość lekkie, a same riffy znacznie lepiej do siebie dopasowane niż miało to miejsce na poprzednim albumie gitarzystów. Zgodnie z tytułem następnego, czyli „Groove Epidemic” Howe'a, panowie serwują solidną porcję groove'u w bardzo udanym melodyjnym, ale również nieprzesadzonym pod względem techniki kawałku pełnym mrugnięć czy to fusion, czy do hard rocka, ale także alternatywnych rozwiązań w progresywnym graniu. Wprost zaraźliwy i niezwykle relaksujący to numer. Po nim wskakuje „Space” Kotzena w którym wracają znacznie bardziej liryczne zagrania, a również zgodnie z tytułem, pojawia się tutaj znacznie więcej przestrzeni, swobody i budowania klimatu, choć i tu ponownie można odnieść że numer jest także nieco pretekstowy i troszkę za długi. Czas na cover, czyli bardzo udany zresztą „Led Boots” Jeffa Becka w którym panowie również bawią się formą, do tego stopnia, że nieznacznie dekonstruują oryginał, tak by bardziej pasował do ich stylu gry. Kolejny autorski, ponownie od Kotzena, nosi tytuł