Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny 5 Listopad 2019 | Page 15

WILK KULTURALNY|NUMER 5|LISTOPAD 2019|SYLWETKA|STRONA 15 3. Parallax (1995) 7 Listopada 1995 roku czyli równo rok po wydaniu trzeciego solowego albumu zatytułowanego „Uncertain Terms” Greg Howe uraczył słuchaczy następną płytą pt.: „Parallax”. Nagrywanie powyższego albumu po raz kolejny miało miejsce w domowym studio Grega znajdującym się w Easton w stanie Pensylwania. Poprzedni „Uncertain Terms” był kolejnym wydawnictwem zbliżonym stylistycznie do wydanego w 1993 roku „Introspection”. Jak z kolei wypadł czwarty solowy album artysty? Czy nowo nagrany materiał wyróżnił się czymś na tle poprzedników ? Czy Howe zaproponował jakieś niespotykane wcześniej pomysły? Rozpoczynający album „Howe ‘Bout it” porywa słuchacza od pierwszych sekund bardzo chwytliwym motywem granym z efektem wah-wah (!) co jest kompletnie nowym elementem. Z czasem wchodzi dość niespodziewane zwolnienie, gdzie mamy do czynienia z kapitalnym solo na basie i tradycyjnie już soczystymi solówkami Grega, chociaż tym razem nieco bardziej oszczędnymi niż zwykle. Później wraca znany nam groove z początku, gdzie nasz wirtuoz wraca do swoich typowych szalonych zawijasów. Świetny początek płyty! Następny „Found Unwound” zaczyna się jakoś tak bardzo chaotycznie, chociaż podobają mi się tu wstawki basowe Andy’ego Ramireza. Jest to być może trochę kontynuacja „Howe ‘Bout it”, ale utwór sam w sobie jest dość nudny jak na standardy Grega. Prawdziwą perełką nie tylko na „Parallax” ale także w całej dyskografii amerykańskiego gitarzysty jest „Dance”. Jest to najprawdo- podobniej najbardziej zakręcony utwór artysty. Absurdalny, nieprawdopodobnie połamany rytmicznie motyw główny, szalone szarże i modulacje mogą doprowadzić do zawrotów głowy nawet najbardziej wytrawnego słuchacza ambitnej muzyki. Szaleńcze tempo nie ustaje, a środku mamy do czynienia z jedną z najbardziej rozbudowanych sekcji solowych w karierze Howe’a. Ale to był taniec! Całkowitym przeciwieństwem wariackiego „tańca” jest z pewnością wchodzący po nim „Time off”. Ciekawy lekko ślizgający się wstęp na trzy czwarte, stanowiący jakby chwilę relaksu i wytchnienia.