WILK KULTURALNY|NUMER 5|LISTOPAD 2019|SYLWETKA|STRONA 14
W „In Step” z kolei słychać inspiracje
„groovem” bardziej w stylu country, z
dominującą rolą basisty Alsamada
Caldwell’a. Tutaj środkowe solo
momentami jest bardzo mocno
inspirowane klimatem lat 80’ tych.
Na „Introspection” pewną
niespodzianką jest „Desiderata”
czyli swego rodzaju „hołd” dla innego
mistrza gitary Jason’a Beckera zagrany
w całości na gitarze klasycznej (!), co
daje uszom nieco odpocząć od ultra-
szalonych kaskad. Niemniej jest to
oczywiście skomplikowany kawałek.
Najdziwniejszym i najbardziej
pokręconym momentem albumu jest
„No Place Like Home”. Utwór składa się
głównie z nietuzinkowych modulacji
(augmentacja), nieprzewidywalnych,
bardzo technicznych pasaży i
szalonego sola perkusyjnego. Aura jest
tutaj cały czas bardzo niebezpieczna i
gęsta, nie wiadomo czego się można za
chwilę spodziewać. Kwintesencja stylu
Grega Howe’a! Kolejny „ Direct Injection”
to znowu taki trochę blues/hard rock
„na sterydach”, charakteryzujący się
zadziornością połączoną z
charakterystycznymi frazami Howe’a.
Prawdziwym majstersztykiem jest
tutaj po raz kolejny część w środku,
gdzie następuje wariacka, niczym nie
ograniczona improwizacja na tle bardzo
prostego podkładu gitarowego.
Kończący płytę, a zarazem najdłuższy na
niej utwór „Pay as You Go” jest takim
typowym „chill-out’em”.
Spokojny, refleksyjny klimat w stylu
Steve’a Ray Vaughana czy Jimiego
Hendrixa, stanowi swego rodzaju kojący
balsam po takiej dawce eksplozywności.
Motywy z czasem się rozwijają, słychać
momentami nieco inne frazowanie
inspirowane wymienionymi wcześniej
legendami bluesa. Bardzo „oldschoolowe”
wibracje i ciekawe zakończenie podroży!
Trwający nieco ponad 40 minut album
„Introspection” to prawdziwy przełom i
kamień milowy dla muzyki jazz-fusion.
Jest diametralnie inny niż debiut, w
którym postawiono na typowe dla lat 80-
tych XX wieku, ultra-shredowe
pasaże w stylu wytwórni Shrapnel. Druga
płyta artysty przynosi takie mocne
odchylenie w stylu jazz/rocka, że aż
trudno uwierzyć, że to ta sama osoba.
Niesamowita znajomość technik
gitarowych, teorii muzyki, połączona z
bajecznym frazowaniem i melodyjnością
stworzyły mieszankę wybuchową, która
przeszła do historii muzyki. Jest to moim
zdaniem najlepsza płyta Grega Howe’a, a
zarazem najlepsza płyta w historii szeroko
pojętej muzyki jazz-fusion. Czapki z głów!
[Jarek Kosznik]