Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny 5 Listopad 2019 | Page 12

WILK KULTURALNY|NUMER 5|LISTOPAD 2019|SYLWETKA|STRONA 12 Teraz czas na mój ulubiony utwór na płycie czyli „Land of Ladies”. Warto zwrócić uwagę na wspaniałe intro, gdzie słychać w końcu zalążki późniejszego stylu Grega. Bardzo stylowe i wciągające wstawki, chociaż odrobina Joe'a Satrianiego też jest słyszalna. Co jakiś czas zdarzają się ciekawe modulacje, to już nie jest tylko instrumentalny rock o dość przewidywalnej strukturze kompozycyjnej. W „Straight Up” Howe proponuje słuchaczowi porcję blues rocka, tym razem w stylu Steve'a Ray Vaughana. Zdarzają się także okazjonalne wstawki neoklasyczne, niemniej niczego porywającego tutaj nie ma. Nieco zaskakujący jest następny „Red Handed”, a to wszystko z powodu hard rock/glam rockowego szyku. Momentami przypomina to znany wtedy zespół Ratt tylko, że w wersji „na sterydach”, z o wiele lepszą techniką gry i frazowaniem. Bardzo mocnym punktem płyty jest z pewnością „After Hours”, gdzie występuje najlepszy wstęp, grany z niezwykłym pulsem i rytmiką, z fajnie tłumionymi dźwiękami, na tle kapitalnej gry sekcji rytmicznej. Tutaj jest zdecydowanie najwięcej materiału w stylu jazz-rocka, oraz prawdopodobnie największa złożoność techniczna zagrywek na „Greg Howe”. Album kończy, spokojny i niezwykle klimatyczny „Little Rose”. Akustyczna gitara, grająca w tle jako podkład do gitary prowadzącej. Howe gra tutaj z nieziemskim feelingiem, to jedne z najlepszych melodii jakie w życiu słyszałem. O ile pierwsza część tego kawałka jest fenomenalna o tyle druga część to taki trochę groch z kapustą. Można było lepiej poprowadzić ten bardzo klimatyczny utwór. Debiutancki krążek „Greg Howe” na pewno można zaliczyć do bardzo udanych płyt. Pomimo, że jest dopiero pierwsze oficjalne wydawnictwo to już słychać zalążki stylu artysty, takie chociażby jak frazowanie czy technikę hammer on from nowhere, choć z drugiej strony brakuje tutaj jeszcze śmielszych prób ze „ślizgającym” wibrato. Być może ta płyta jakoś mocno nie wyróżnia się na tle innych albumów ze złotej epoki herosów gitary, ale na pewno nie jest od nich gorsza. Zdarzają się gorsze fragmenty, sekcje solowe nie są jeszcze tak rozbudowane, ale występuje tutaj spory potencjał. Jest to na pewno Top 5 płyt w dyskografii artysty. [Jarek Kosznik]