WILK KULTURALNY|NUMER 5|LISTOPAD 2019|SYLWETKA|STRONA 16
Jest to kompletnie inny rodzaj napięcia,
podobny do „Pay as you go” z
„Introspection”. Na pewno warto
wyróżnić bardzo fajną improwizację w
stylu blues/fusion w części środkowej
kawałka. Po nim wchodzi kapitalny,
przebojowy „Joker Wild”, który brzmi jak
żywcem wyjęty z „Introspection”. W tym
kawałku jest prawdopodobnie mój
najbardziej ulubiony fragment na
„Parallax” czyli motyw refrenowy bardzo
podobny do „Jump Start” choć moim
zdaniem nawet jeszcze ciekawszy i
bardziej kreatywny. Słuchacz znajdzie
też tutaj kilka niespodzianek tj. organy,
elementy gospelowe czy wstawki rodem
z rocka progresywnego z lat 80-tych XX
wieku. Coś wspaniałego! W „The Portait”
można chwilkę odsapnąć, gdyż Howe
gra na gitarze klasycznej, jednakże nie m
tutaj raczej żadnych wstawek z muzyki
barokowej jak w „Desiderata”.
Bardziej podchodzi tutaj wszystko pod
klasyczną akustyczną balladę Kolejny
„Bottom Lane” przywołuje na myśl ducha
R’N’B z lat 80-tych XX wieku, słychać
trochę ten charakterystyczny puls.
Sam utwór to taki groch z kapustą, jakby
jeden wielki improwizowany jam bez
żadnych wiodących motywów.
Niezwykle interesująco zaczyna się „ On
Sail”, gdzie słychać mocno
wysublimowaną mieszankę stylów jazz
fusion i latin/flamenco. Zaskakuje tutaj
klimat, mocno słychać tu…..Joe'a
Satrianiego! Naprawdę bardzo
nietypowy utwór na tle dotychczasowej
twórczości Grega.
Kończący album „Roundhouse” dość
mocno rozczarowuje, ponieważ jest
to znowu jakaś „randomowa” impro-
wizacja bez większego kompozy-
cyjnego celu. Spodziewałem się
dużo lepszego zakończenia.
Album „Parallax” nie zaoferował
słuchaczom jakiegoś szczególnie
innego materiału niż na drugiej i
trzeciej płycie solowej artysty, ale
oczywiście po raz kolejny wszyscy
maniacy „fiesty shredu i melodii”
będą zadowoleni. Niestety w
przeciwieństwie do „Introspection”
która była płytą właściwie bez wad,
tutaj zdarzają się gorsze motywy, a
nawet całe utwory, ponadto czasem
trąci lekko nudą. Jednakże nadal jest
to kapitalna płyta, znalazło się tutaj
parę nowinek, a niektóre fragmenty to
absolutny szczyt możliwości Grega
Howe. Jest to też moim zdaniem
mimo wszystko druga najlepsza płyta
w dyskografii tego amerykańskiego
wirtuoza gitary. [Jarek Kosznik]