Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny 4 Lipiec 2019 | Page 60

WILK KULTURALNY|NUMER 4| LIPIEC 2019| BONDER| STRONA 60 Film, którego premiera odbyła się 13 czerwca 1989 roku, to bowiem nadal kawał znakomitego kina, w dodatku nieoczekiwanie podszytego Szekspirowską tragedią, o co zabiegał Timothy Dalton, czyli odtwórca roli Jamesa Bonda po Rogerze Moorze. Ale po kolei. kinie dominowały filmy w rodzaju „Zabójczej Timothy Dalton, czyli czwarty odtwórca roli Jamesa Bonda sprawdził się w swoim poprzedniku, czyli „W obliczu śmierci” (oryg. „The Living Daylights”), ale nie wszystkim przypadł do gustu. Nic dziwnego, że wielu osobom również nie spodobał się jego drugi, znacznie poważniejszy występ, w którym jego Bond wydaje prywatną wojnę handlarzowi narkotyków Franzowi Sanchezowi, który zabił żonę jego przyjaciela Felixa Leitera, a tego ciężko okaleczył. Przepełniony zemstą Bond depcze mu po piętach, decyduje się nawet porzucić licencję na zabijanie, by w kapitalnym i dramatycznym pościgu ciężarówkami cysternami dopaść go i ostatecznie rozwiązać z nim porachunki. Film został przyjęty nieźle, choć krytykowano jego zbytni realizm i epatowanie przemocą, bo co istotne był to pierwszy i jak na razie ostatni Bond w historii, który ukazał się z kategorią wiekową powyżej 15 lat. Rzeczywiście, poważniejszy i brutalniejszy ton, dużo bardziej nawet od ostatnich trzech występów Moore’a (a zwłaszcza w „Tylko dla Twoich Oczu”) mógł odrzucić, jednakże to wciąż jest Bond jakiego pokochali widzowie, bo dowcipnych ripost, świetnie sfilmowanych scen akcji czy nawet polowego udziału Q w tym filmie nie brakuje. Był i jest to przede wszystkim Bond wpisujący się w czas w jakim powstał, czyli w latach 80tych, a właściwie już u progu lat 90tych. Media huczały wówczas od udanych akcjach zamykania przywódców karteli narkotyków w Południowej Ameryce, a w . Daniela Craiga, była to ostatnia taka próba, a Broni”, „RoboCop” czy „Gliniarz z Beverly Hills”, które również podejmowały temat narkotyków. Była to śmiała próba odświeżenia franczyzy i nadania jej innego tonu, choć jak się okazało, aż do czasu sam Timothy Dalton zrezygnował z udziału w trzecim filmie, który miał zakontraktowany z powodu przeciągania się decyzji producentów i batalii prawnych, które w tamtym czasie wstrząsnęły EONem Muzykę do filmu tym razem napisał Michael Kamen, ponieważ John Barry postanowił wycofać się z tworzenia ścieżki dźwiękowej w serii po „W Obliczu Śmierci”, a ponadto miał w tym czasie operację  przełyku. Nie żyjący już Michael Kamen, według słów reżysera Johna Glena miał przede wszystkim oddawać styl swojego poprzednika i trzeba przyznać, że z całkiem niezłym skutkiem. Zaczyna go utwór tytułowy z czołówki, czyli piosenka zaśpiewana przez Gladys Knight, której osobiście nie cenię jakoś szczególnie, bo brzmi dość staromodnie i mało porywająco, choć sama w sobie jest naprawdę niezła. To właśnie dzięki teledyskowi do tego numeru dał się też producentom poznać nowy twórca czołówek od filmu „GoldenEye” – pierwszego z Brosnanem – Daniel Kleinman. Nieco nieoczekiwanie, na ścieżce dźwiękowej do „Licencji na zabijanie”