WILK KULTURALNY|NUMER 4| LIPIEC 2019| BONDER| STRONA 59
Emocjonujący pościg ma bowiem jedną z
najbardziej nieefektownych ścieżek
dźwiękowych jakie można sobie wyobrazić.
Dobrego wrażenia nie robi także „Centrifuge
and Corrine Put Down”, który jest co prawda
niezły w filmie, ale poza nim nie brzmi
satysfakcjonująco. Podobnie nieefektowny i
raczej nudny jest przedostatni utwór „Bond
Smells A Rat”, który już samym tytułem
odstrasza, bo nie ma nic wspólnego z tym,
co dzieje się w filmie. Użyty w momencie
penetracji weneckiego laboratorium
wypada mrocznie i bardzo niepokojąco, ale
poza filmem kojarzy się bardziej z horrorem,
aniżeli filmem szpiegowskim. Na koniec
wskakuje jeszcze wersja „Moonrakera” z
napisów końcowych, która jest niezła, ale już
nie tak bombastyczna i zapamiętywalna jak
ta z napisów początkowych.
Soundtrack do filmu, poza trzema
kompozycjami niestety nie zachwyca, a
nigdy nie ukazała się jego rozszerzona pełna
wersja, ponieważ wszystkie sesje
nagraniowe zostały zagubione jeszcze we
Francji, gdzie Barry nagrywał muzykę. To, co
się zachowało jest krótkie i mało angażujące
i nie podbija jakości filmu, który przez wielu
jest uznawany za jeden z najgorszych w serii.
Nie trudno się z tym zgodzić, bo choć
atrakcji w nim co niemiara, to dziś po 40
latach jest to film, który bardziej śmieszy i
wywołuje zażenowanie, aniżeli emocje. Są w
nim nadal momenty świetne (jak choćby
sekwencja z kolejkami górskimi), ale też
takie, które nie robią już należytego
wrażenia. Jest świetny występ Richarda
Kiela jako Szczęki, który nie pojawił się po
raz trzeci w kolejnym, bo chciał za dużą
gażę, oraz oczywiście niezwykle uroczy
Moore, ale to nie wystarczy by ten film
działał na wyobraźnię. Ogląda się go nadal
nieźle, choć zdecydowanie najsłabiej z całej
serii i dobrze się stało, że w lata 80te Moore
wszedł w znacznie poważniejszym tonie, niż
można było po nim oczekiwać.
2. Licencja na zabijanie (1989)
Drugi, a zarazem ostatni Bond z czasów
Timothy’ego Daltona to zupełnie inna
historia. Szesnasty film z cyklu przez wielu
nie jest ceniony, co zakrawa na pewien
paradoks, bo kończąca w tym roku
trzydzieści lat odsłona serii, to
zdecydowanie jedna z najlepszych części
przygód agenta 007. Owszem, jest
odmienna od tego, do czego przyzwyczaiła
nas seria, ale także jest to film, który nadal
robi znakomite wrażenie pod względem
intrygi i wykonania.