WILK KULTURALNY|NUMER 4| LIPIEC 2019| W STARYM KINIE| STRONA 50
„Bóg jeden wie, panie Allison” to niespieszny,
choć bardzo interesujący obraz, który trzyma
w napięciu od początku do końca, fascynuje
i skłania do przemyśleń o trudnych
uczuciach i o tym na ile może pozwolić i
powinien pozwolić sobie człowiek, który
próbuje przetrwać, a jedynym towarzyszem
jest druga osoba, z którą nie może wiązać
przyszłości z powodu sowich przekonań i
zobowiązań. To także znakomity popis
aktorski Mitchuma i Kerr, którzy przez cały
czas znajdują się w centrum
zainteresowania widza, cały dramat lub
okazjonalny komizm (bo i od tego Huston w
tej opowieści nie stroni) skupia się wyłącznie
na nich. Wreszcie to jeden z tych
przypadków, o którym można powiedzieć,
że mimo upływu lat, w tym wypadku ponad
sześćdziesięciu, jest to film, który ogląda się
doskonale i który zachowuje swoją
uniwersalność po dziś. Koniecznie.
2. Nie do przebaczenia (1960)
Kolejny film Hustona, który nas interesuje w
tym odcinku to film młodszy od trzy lata, bo
pochodzący z 1960 roku western, którego
oryginalny tytuł brzmi „The Unforgiven” - nie
ma on jednak nic wspólnego ze znacznie
późniejszym również zresztą westernem
obrazem Clinta Eastwooda. W tym, a jakże,
opartym na powieści, tym razem autorstwa
Alana La Maya napisanej zaledwie trzy lata
wcześniej, filmie wystąpił Burt Lancaster
oraz Audrey Hepburn. Huston nie darzył
tego filmu szczególnym uczuciem i do
końca życia uważał, że to jeden z jego
najmniej udanych obrazów. Podczas jego
produkcji nie obyło się też bez problemów,
które mocno odbiły się na odbiorze filmu,
ale za to istotny wydaje się być tu także fakt,
że był to jeden z pierwszych filmów jaki
powstał, który otwarcie traktował o temacie