Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny 3 Kwiecień 2019 | Page 95

Zaczynamy od niezłego „A Clock Without A Craftsman” z szybką i melodyjną, rozbudowaną solówką w klasycznym duchu i przypominając o czasach Jasona Beckera, choć w tym wypadku bez klasycyzujących dźwięków. Świetnie wypada rozwinięcie z sekcją dętą, a konkretniej saksofonem, następnie zbalansowanym akustycznym wyciszeniem, które po chwili przechodzi w powtórzenie gitarowego początku i następnie rozwinięcia z sekcją dętą. Odrobinę ciekawszy jest „Amanuensis” z duszniejszym i wolniejszym tempem, sporą ilością przestrzeni i melodyjną gitarą McKinney'a, który buduje atrakcyjne rozbudowane solówki w stylu największych gitarowych tuz. Trzeci utwór noszący tytuł „Rising Tide” to kolejna porcja gitarowych solówek z atrakcyjnym klawiszowym zwolnieniem przypominającym trochę sekcję dętą, a trochę zabawy z dźwiękiem za pomocą paneli dotykowych używanych przez Jordana Rudessa (choć ten nie został zaproszony do udziału w nagrywaniu tego albumu) i odrobiny klimatycznych, akustycznych wyciszeń. Nie brakuje tutaj melodii i bardzo udanych rozwiązań, choć jednocześnie nie ma w tym graniu niczego całkowicie nowego. Nieco szybciej robi się w „The Sun and The Wind”, który jest jednym z lepszych na płycie, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę tylko gitarowe popisy McKinneya, który na swojej solowym debiucie prezentuje się od jeszcze bardziej melodyjnej i wrażliwej strony niż ma możliwość na co dzień grając w Born Of Osiris. Gdyby tylko tła dociążyć drugą gitarą albo solidnym basem, to utwór z przyjemnego urywałby przysłowiową dupę. To, o czym mówię świetnie wypada w „A Neverending Explosion” otwierającym drugą połowę, gdzie zaczynamy ciężko i mroczno, a następnie zwalnia do licznych wolniejszych rozbudowań na zasadzie kontrastów, nieźle łączonych z ambientowymi tłami i ponownie pojawiającą się sekcją dętą, a nawet nieco orientalnymi zagrywkami. Ten kawałek zwłaszcza w swoim cięższym fragmencie jest naprawdę bardzo dobry, choć też może pozostawiać poczucie niedosytu. Ten najdłuższy, czyli „Astrolabe” wyłania się z ciszy szumem, po czym rozkręca melodyjną gitarą i tłumioną perkusją, które razem po chwili WILK KULTURALNY|NUMER 3|KWIECIEŃ 2019|KOSZYK PEŁEN... |STRONA 95