Nie ukrywam jednak, że kibicuję chłopakom, bo w naszej części Europy
raczej nie ma zespołów djentowych czy modern metalowych na tak
wysokim, mimo wszystko, poziomie wykonawczym oraz technicznym i
mam nadzieję, że z czasem chłopaki pokażą pazury i będą jednym
tchem wymieniani obok tuz swojego nurtu. Warto sprawdzić i ocenić
samemu, bo po prostu jest to porządne, choć nieodkrywcze granie,
którego w takiej formie, nigdy za wiele. OCENA: PIERWSZA KWADRA
[LUPUS]
Lee McKinney - Infinite Mind (2019)
Zostajemy w okołodjentowych rejonach i pośród młodych muzyków.
Trzydziestoletni (od 24 kwietnia) obecnie gitarzysta, najbardziej jest
znany ze swojej współpracy z grupą Born Of Osiris do której dołączył w
wieku siedemnastu lat. Jego macierzysta formacja na początku
stycznia tego roku wydała swój piąty album studyjny, a on sam
postanowił z kolei wydać swój pierwszy krążek solowy. Jakie
progresywne łakocie w nowoczesnym podejściu znalazły się na jego
„Infinite Mind”?
O solowym albumie McKinney'a mówi się, że jest pełnometrażowym,
choć zawartość nie przekracza pół godziny, a ponadto żaden z ośmiu
numerów nie przekracza czterech minut, najdłuższemu brakuje dwóch
sekund by choćby się do tego czasu zbliżyć. Nie oznacza to jednak, że
utwory na płycie są przez to mniej ciekawe, bo techniki i pomysłów
gitarzyście odmówić nie można.
WILK KULTURALNY|NUMER 3|KWIECIEŃ 2019|KOSZYK PEŁEN... |STRONA 94