Jordan Rudess/Steve Horelick - Intetrsonic (2017)
Jeśli chodzi o okładki, to jak większość z Was wie, jestem fetyszystą i jak
czasami widzę naprawdę ciekawe grafiki zepsute brzydko wstawionym
liternictwem to krew mnie zalewa. Tak właśnie jest z kolaboracyjnym
albumem Jordana Rudessa ze Stevem Horelickiem, mistrzem muzyki
elektronicznej i drugiego znanego, obok czarodzieja, fascynata
możliwości jakie dają urządzenia dotykowe przy tworzeniu muzyki.
Otóż intrygująca kompozycja ze światłowodów została kompletnie
zepsuta napisami znajdującymi się po prawej stronie okładki, które
powinny być raczej wyśrodkowane, by nie zaburzać kompozycji obrazu.
U góry umieściłbym bowiem nazwiska, a na samym dole, lub
bezpośrednio pod nimi, tytuł albumu. Tymczasem na „Intersonic” jest
inaczej, a my skupimy się na zawartości muzycznej, czy też raczej
dźwiękowej, którą zaproponowali obaj panowie.
W książeczce Jordan i Steve tak tłumaczą koncept wspólnego albumu:
„Kiedy zaczynaliśmy tworzyć muzykę nie było reguł, które nas
ograniczały poza słuchaniem, czuciem i graniem. Improwizacja
bowiem jest magicznym doświadczeniem. Kiedy zbieramy naszą
kolekcję elektronicznych i akustycznych instrumentów niezależnie od
warunków studyjnych czy koncertowych, zagłębiamy się w naszych
sonicznych obrazach. Czy muzyka będzie w tonacji, a może będzie
mieć fakturę? Ten wspaniały moment w którym niepewność wisi w
WILK KULTURALNY|NUMER 3|KWIECIEŃ 2019|SYLWETKA| STRONA 58