Drugi album LMR jest zdecydowanie ciekawszy od debiutu, bardziej
pokręcony i przemyślany w formie, choć zdecydowanie za długi. Nie
obraziłbym się jakby zamiast jednej płyty były dwie krótsze,
ewentualnie jakby niektóre numery trwały dłużej niż cztery/pięć minut,
bo w takie długości tym razem wycelowali panowie. Mimo to „From
The Law Offices...” słucha się naprawdę dobrze i słychać, że humory i
wena muzykom przy tworzeniu tej płyty dopisywała, nawet jeśli tak
naprawdę nie ma tutaj nic nowego, a i same dźwięki nie mają też takiej
nośności jaką charakteryzowały się wszystkie trzy (cztery) płyty Liquid
Tension/Trio Experiment. Mamy tu bowiem raczej do czynienia z
luźnym spotkaniem wirtuozów, którzy doskonale się rozumieją i znają,
ale nie silą się już na odkrywanie siebie i kombinowanie z inspiracjami,
tylko po prostu tworzą zwartą i płynącą z ich serduch muzykę, która w
wypadku nas interesującym, spodoba się przede wszystkim tym, którzy
lubią czarodzieja bawiącego się klawiszami i ulubionymi w ostatnim
czasie panelami dotykowymi. Po przesłuchaniu zaś całości, nawet
kosztem myślenia o tym, że jest trochę za długo, warto się też chwilę
pozastanawiać, jak mogliby brzmieć panowie na trzecim wspólnym
albumie, który mam nadzieję prędzej czy później powstanie.
WILK KULTURALNY|NUMER 3|KWIECIEŃ 2019|SYLWETKA| STRONA 57