Zaczynamy od znakomitego i intensywnego, a na końcu przecudnie
wyciszającego się „Entangled” z repertuaru Genesis po którym
czarodziej dalej czaruje wyciszonym „Your Song” Eltona Johna. Po niej
pojawia się autorska kompozycja Rudessa, czyli „For Japan” która
pozostaje w delikatnym i rzewnym klimacie poprzednika, jednocześnie
zdając się go kontynuować. Delikatnie jest także w „Karma Police”
Radiohead, które Jordan cudnie przerobił na fortepian nadając mu
jeszcze więcej melancholii, ale też swoistej, niepokojącej atmosfery. W
kolejnym, „Soon” z repertuaru Yes nie uciekamy od takich dźwięków
daleko, bo Jordan w nich pozostaje, ale robi się jeszcze rzewniej,
smutniej i bardziej deszczowo. Pięknie łączy się ona z „Sound Of
Silence” Simona i Garfunkela, na którego bazie Rudess troszkę mocniej
improwizował przebudowując partie gitary w dźwięki fortepianu
nadając mu nie tylko jeszcze większej rzewności, ale i cudnej lekkości.
Następny numer w kolejności to „Here, There and Everywhere” The
Beatles, które nabrało wręcz jazzowego charakteru. Cudne. Po nich
Jordan płynnie przechodzi do Pink Floyd i „Grnachester Meadows” w
którym wracają ciemniejsze i bardziej mroczne, cięższe dźwięki, ale
zarazem pięknie kontrastowane wyciszonymi fragmentami. Druga
autorska kompozycja to „Old Man in the House” o przejmującym,
smutnym charakterze w której niemal widzi się Jordana na emeryturze,
który spoglądając w okno wspomina dawne czasy i od czasu do czasu
przygrywa sobie na pianinie.
W dziesiątym numerze wracamy do Simona i Garfunkela, tym razem
jednak Rudess czaruje swoją wersją „Scarborough Fair”, której też nadał
niezwykłej delikatności i rzewności. Kapitalnie wypada „As Tears Go By”
The Rolling Stones, która zyskała piękny, klasyczny ton i brzmi niemal
tak, jakby była wyrwana z romantyzmu. To także chyba jeden z
najlepszych dowodów, że muzyka jest ponadczasowa. Niewiele Jordan
musiał zmieniać w „Imagine” Johna Lennona, którego pierwsza wersja
powstała zresztą właśnie na pianinie. Niepokój wraca wraz ze świetną
wersją „Moonchild” King Crimson, która nabrała jeszcze więcej lekkości,
mroku i mocniej zaakcentowanej, dusznej atmosfery.
WILK KULTURALNY|NUMER 3|KWIECIEŃ 2019|SYLWETKA| STRONA 43