Na koniec jeszcze jeden utwór z wokalem Wingera, a mianowicie
„Tears Before the Rain” który wyłania się z ciszy i oplata słuchacza
klawiszowym, trochę ambientowym tonem, a następnie płynnie
przechodzi w kolejną półballadę. Piękne, choć wolałbym żeby ten
numer nie był jako ostatni.
Czternaście dni intensywnej pracy nad tym krążkiem zdecydowanie się
Rudessowi opłaciło. Jest to album dopracowany brzmieniowo i bardzo
płynny, w pełni pozwalający na prezentację zarówno klawiszowego
czarodzieja jakim jest Jordan, jak również zaproszonych gości, którzy
nie są tutaj tylko dodatkiem, jak miało to miejsce na „Feeding the
Wheel”. W dwa tygodnie Jordan napisał świetny materiał, który może
miejscami wydaje się nieco za długi, a nawet taki, który jeszcze dałoby
się rozbudować, ale znakomicie wpadający w ucho. „Rhythm Of Time”
z całą pewnością stanowi jedną z największych wizytówek Jordana, a
przynajmniej w jego solowej twórczości, i jest takim albumem do
którego zawsze wraca się z nieukrywaną przyjemnością.
WILK KULTURALNY|NUMER 3|KWIECIEŃ 2019|SYLWETKA| STRONA 33