STRONA 57
WILK KULTURALNY|NUMER 2|STYCZEŃ 2019
|GOŚCIE PISZĄ|
GOŚCIE PISZĄ
Jak zauważa w swej recenzji Bartosz Żurawiecki, Lichtenstein „przenosi tę legendę w
światek amerykańskiej prowincji terroryzowanej zarówno przez bigoterię, jak i
testosteron”*****. Podobnie jak Carrie z horroru Kinga wykorzystywała swoje moce, aby
zemścić się na poniżających ją szkolnych rówieśnikach, tak Dawn wykorzystuje swoją
fizyczną przypadłość do ukarania wyśmiewających jej śluby czystości, ale jednocześnie
pożądających bohaterki mężczyzn. Film będący obyczajowym dramatem o
dojrzewaniu i seksualnej inicjacji wykorzystujący jedynie sztafaż gatunkowy horroru
(oraz elementy makabrycznej komedii), aby uatrakcyjnić przekaz treści, a tym samym
trafić do szerszego grona odbiorców.
Postacią z kina grozy, która, obok zombie, doczekała się ostatnimi czasy wielu
popkulturowych reinterpretacji jest postać wampira. Skupię się jednak na jego
żeńskiej i młodszej (o ile w przypadku wampira można mówić o wieku) wersji,
nastoletniej wampirzycy. Pomijam sagę Zmierzch, której w dużej mierze zawdzięczać
można ponowne powstanie z martwych owej kreatury, oraz odrzucam obie wersje
(duńską i amerykańską) filmu Pozwól mi wejść, będących bardziej przykładami
opowieści inicjacyjnej, niż kina zemsty.
Poświęcę kilka zdań klimatycznej opowieści o wampirzycy – O dziewczynie, która
wraca sama nocą do domu (2014) w reżyserii Any Lily Amirpour. Stylistycznie i
klimatycznie nawiązujący do starszych obrazów Jarmuscha oraz spagetti westernów,
tematycznie zaś ma dużo wspólnego z Krwawą Marią (Innocent Blood, 1992) Johna
Landisa, ale również z ostatnim filmem Jarmuscha Tylko kochankowie przeżyją.
Przedstawia historię tytułowej Dziewczyny, która niczym Maria z obrazu Landisa jest
wampirzym przykładem Robin Hooda – wysysa krew jedynie kryminalistom,
oszczędzając porządnych mieszkańców miasteczka Bad City. Jednak, gdy poznaje
przystojnego, stylizowanego na Jamesa Deana (i przebranego za Draculę) dilera
Arasha, jej cele ulegają odwróceniu, a film – z krwawego westernu brnie coraz bardziej
w stronę melancholijnego romansu.