STRONA 9
WILK KULTURALNY|NUMER 2|STYCZEŃ 2019
|SYLWETKA|
JASON BECKER:
NIEGASNĄCY PŁOMIEŃ
który wzbogaca jego numer znakomitymi
solówkami. Na trzecim miejscu znalazł się utwór,
który napisał Friedman, ale Becker również w nim
zagrał, a mianowicie „Evil Thrill”. Ciężki, niemal
Sabbathowski klimat i surowy riffing zwraca w nim
swoją uwagę, a niepokojące akordy jeszcze to
wrażenie wzmagają. Jest to jednak zaledwie wstęp
do rozpędzenia w klasycznym thrashowym, speed
metalowym pęzie w najlepszym wydaniu, który do
dnia dzisiejszego wyrywa z kapci. Trzeci wspólny i
drugi napisany razem, znalazł się na drugiej stronie
Marty Friedman - Dragon's Kiss (1988)
płyty i nosi tytuł „Jewel”. Wynurzający się z ciszy
wietrznym wjazdem gitary, następnie usypiający
czujność słuchacza, ale stopniowo przepięknie
Pierwszy solowy album Marty'ego Friedmana rozbudowujący się pod względem klimatu solówką,
wyszedł w tym samym czasie co ostatni album wkrótce potem przechodzący do utrzymanego w
Cacophony i solowy album Jasona Beckera, średnim tempie utworu ze znaczącą i dalej
„Perpetual Burn”. Co ciekawe obaj panowie rozbudowywaną solówką. Szkoda tylko, że całość
napisali i zagrali wspólnie po dwa numery na kończy się zanim na dobre się rozwinie, bo chętnie
każdą ze swoich solowych płyt. Trwający
niespełna czterdzieści minut (a konkretnie
trzydzieści sześć) album Friedmana miał
przede wszystkim udowodnić ogromne
umiejętności wówczas jeszcze przyszłego
bym usłyszał tutaj jeszcze kilka wspólnych dialogów
czy rozpędzenie całym zespołem.
Nie ulega wątpliwości, że jest to płyta wciąż
znakomita i kapitalnie pokazująca talent Friedmana.
Do dziś jest to także jedna z tych niedoścignionych
gitarzysty Megadeth i pokazać dojrzałą formę instrumentalnych płyt metalowych, które samą
gitarowego shreddingu. muzyką potrafią naprawdę zachwycić. Do tego nie
można też zapominać o niej w kontekście obecności
Nie skupimy się jednak na całym albumie, a Beckera, który po raz kolejny partnerując
jedynie na wspólnych z Beckerem numerach, Friedmanowi, również pokazał ogromną klasę i
jakie znalazły się na albumie. Pierwszy z nich wrażliwość jaką wkładał w swoje gitarowe popisy.
to otwierający, fenomenalny napisany razem
„Saturation Point” zdradzający przyszłe
typowe dla Friedmana zagrania, które ta
wzbogacą najlepszy album grupy Dave'a
Mustaine'a, czyli „Rust In Peace”, ale także
ugruntują podwaliny pod jego orientalne
poszukiwania w latach późniejszych. Do tego
wszystkiego błyszczy tutaj Becker,