WILK KULTURALNY | LIPIEC 2020|BONDER| 47
Thunderball był trzecim filmem do którego muzykę skomponował Johna Barry.
Oryginalna piosenka tytułowa nosiła tytuł „Mr. Kiss Kiss, Bang Bang” biorąc tytuł od słów
włoskiego dziennikarza, który w 1962 roku nazwał agenta 007 Mr. Kiss Kiss, Bang Bang.
Temat tytułowy został napisany przez Barry'ego i Leslie Bricusse'a; piosenka została
pierwotnie nagrana przez Shirley Bassey, ale uznano, że utwór jest za krótki. Ponieważ
Bassey był już niedostępna, został nagrany ponownie przez Dionne Warwick z dodanym
dłuższym instrumentalnym wstępem. Jej wersja została wydana dopiero w latach 90.
Piosenka została usunięta z napisów tytułowych po tym, jak producenci Albert R. Broccoli
i Harry Saltzman martwili się, że piosenka przewodnia do filmu o Jamesie Bondzie się nie
sprawdzi, jeśli nie będzie zawierała tytułu filmu. Następnie Barry połączył siły z autorem
tekstów Donem Blackiem i napisał „Thunderball”, który zaśpiewał Tom Jones, który
według legendy produkcji Bonda zemdlał w kabinie nagraniowej śpiewając ostatnią nutę
piosenki (co później sparodiował Weird Al Jankovic w czołówce do „Spy Hard”: w ostatnej
nucie która zdaje się trwać w nieskończoność wybucha mu głowa). Jones powiedział o
tym: „Zamknąłem oczy i trzymałem nutę tak długo, że kiedy otworzyłem oczy, pokój
dosłownie wirował.” Co ciekawe, muzyk country Johnny Cash również przesłał piosenkę
do EON zatytułowaną „Thunderball”, ale nie została ona wykorzystana.
Inną ciekawostką jest też fakt, że ścieżka dźwiękowa była wciąż nagrywana, kiedy
nadszedł czas na wydanie albumu, więc LP zawierało tylko dwanaście utworów z
wcześniejszej części filmu. Rozszerzona edycja z sześcioma bonusowymi utworami
została wydana po raz pierwszy, kiedy album został wznowiony na CD 25 lutego 2003
roku jako część kolekcji „James Bond Remastered”. Ponadto muzyka w filmie była
niedokończona jeszcze na kilka dni przed premierą filmu w kinach z powodu zmian, które
EON wymusiło związku z utworem tytułowym.
Zaczynamy od motywu przewodniego śpiewanego przez Toma Jonesa, który może jest
jedną z najbardziej charakterystycznych i najlepszych piosenek serii, ale ja zdecydowanie
za nią nie przepadam. Po nim przechodzimy do „Chateau Fight” łączącym niepokojący,
minorowy początek z szybkim rozwinięciem w którym pełno jest motywu przewodniego
Bonda i charakterystycznej dla Barry'ego pompatyczności. Następny w kolejce jest utwór
„The Spa” który bardziej pasuje do jakiegoś thrillera Hitchcocka, aniżeli Bonda, ale wtedy
właśnie w taki sposób pisało się muzykę. W podobnym mrocznym klimacie utrzymany
jest „Switching the Body” i poza ciekawymi tonami zdającymi się dobiegać jakby z głębin
nie ma w nim niczego fascynującego, ani szczególnie zapadającego w pamięć. Nieco
lepszy jest „The Bomb” w którym wraca charakterystyczna dla czasu pompatyczność,
która nieco kojarzy się z motywami wykorzystanymi później przez Barry'ego w „W Tajnej
Służbie Jej Królewskiej Mości”, co zresztą nie powinno dziwić, bo Barry często powielał
te same założenia dźwiękowe i schematy, co niekoniecznie wypadało na korzyść