WILK KULTURALNY | LIPIEC 2020|SYLWETKA| 30
Na pewno nie jest to muzyka łatwa, a czas trwania poszczególnych kompozycji może
niektórych przerażać. Mimo to „Pangea” to prawdziwe mistrzostwo świata budowania
klimatu, atmosfery i różnorodności. Jest to także dużo spokojniejsza odsłona koncertów z
tamtego czasu, aniżeli ma to miejsce na „Agarthcie”, co szczególnie słychać na drugiej
płycie. Dwie niesamowite kompozycje to pełne improwizacji pejzaże balansujące między
jazzem a rockiem, z dużą ilością wyciszeń stanowiących kulminacje i punkty wyjścia dla
rozwiązań i ścieżek jakimi z ogromną swobodą poruszają się muzycy. Znacznie mniej
tutaj też samego Milesa, który bardziej oddaje pole do popisu reszcie swojego zespołu,
ale nie powinno to nikomu przeszkadzać. Ta inspirująca, pełna pomysłów mieszanka to
wręcz lektura obowiązkowa nie tylko dla wielbiciela Davisa, ale także tych wszystkich,
którzy uwielbiają klimat i szukają w muzyce połączeń nieoczywistych, intrygujących i
takich, które można by rozwijać jeszcze w kilku innych numerach opartych na tych
pomysłach. Wstyd nie znać.