XIV Umiarkowanie (Skorpion) – XIII Śmierć (Pluton) lub 0 Głupiec (Mars)
XV Diabeł (Strzelec) – IX Pustelnik (Jowisz)
XVI Wieża (Koziorożec) – X Koło Fortuny (Saturn)
XVII Gwiazda (Wodnik) – XI Moc (Uran)
XVIII Księżyc (Ryby) – XII Wisielec (Neptun)
XIX Słońce (Baran) – 0 Głupiec (Mars) lub XIII Śmierć (Pluton).
Ten drugi wariant zachowuje wprawdzie naturalną sekwencję planet zewnętrznych w stosunku do
Ziemi: Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun, Pluton, ale oddaje Barana we władanie Plutonowi,
przywracając jednocześnie Marsowi jego tradycyjne władztwo w Skorpionie. Natomiast pierwszy
wariant zakłóca sekwencję władców planetarnych przez to, że po Neptunie władającym Rybami
następuje w nim Mars jako władca Barana, a z drugiej strony przed Jowiszem jako władcą Strzelca
umieszcza on Plutona jako władcę Skorpiona. Jest to problem astrologii, który pojawił się po
odkryciu planet transsaturnicznych. Z punktu widzenia symboliki przedstawia się to tak, że zarówno
Pluton jak i znak Skorpiona łączą ze sobą śmierć i narodziny – niejako jako odradzanie się z
popiołów. Ta podwójność symboliki widoczna jest zresztą na karcie Słońce w „Tarocie Apokalipsy”,
gdzie motyw z karty Śmierć – ukrzyżowany Jezus – wpisany jest w symbol Marsa – władcy Barana.
Skądinąd też może zastanawiać wywyższenie Plutona w znaku Lwa, który w „Tarocie Apokalipsy”
przypisany jest wielkiemu arkanowi VI, Kochankowie, przedstawiającemu stworzenie człowieka,
czyli raczej narodziny niż śmierć. Nawiasem mówiąc, kompozycja Kochanków i Śmierci jest celowo
analogiczna, a wielki arkan Śmierć jest zatytułowany „Cykl narodzin i śmierci”.
Sprawa podziału planet jest zresztą bardziej złożona, bo abstrahując od naszego ziemskiego punktu
widzenia, z którego odróżniamy planety wewnętrzne i zewnętrzne, obiektywnie linia podziału
przebiega pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza. I to nie tylko dlatego, że na Marsie kończy się
sekwencja małych planet podobnych do Ziemi, a zaczyna świat gazowych olbrzymów, ale również z
tego względu, że pomiędzy wspomnianymi orbitami występuje widoczna luka, na którą wskazuje
tzw. reguła Titiusa-Bodego, o niejasnym sensie fizycznym. Mianowicie kolejna orbita planetarna po
Marsie „powinna” być w przybliżeniu oddalona od Słońca średnio o 0.4 j.a. + 0.3 j.a. x 23 = 403.9
mln km, tymczasem jest nią orbita Jowisza (śr. odl. od Słońca = 778.41 mln km), która jest wedle
tego wzoru o jedną pozycje dalej, tzn.: 0.4 j.a. + 0.3 j.a. x 24 = 777.91 mln km. W tym pustym
miejscu znajdują się orbity tysięcy planetoid , spośród których największą jest Ceres, krążąca w
średniej odległości od Słońca = 413.68 mln km. Ten kosmiczny drobiazg prawdopodobnie nie zdołał
się ukształtować w większą planetę z powodu zbyt silnego oddziaływania grawitacyjnego
olbrzymiego Jowisza.
Kiedy więc nałożymy na siebie oba podziały systemu planetarnego, Mars będzie w niej stanowił
oddzielną pod grupę jako jedyny przedstawiciel świata małych planet zewnętrznych w stosunku do
orbity Ziemi. Choć nie jest to tak do końca słuszne, ponieważ świat planetarnych gazowych
olbrzymów kończy się na Neptunie, a kolejny obiekt, czyli Pluton, ma średnicę przeszło dwukrotnie
mniejszą od niewielkiego skądinąd Merkurego. Wprawdzie Plutonowi została niedawno odebrana
godność planety, ale astrologowie się tym bynajmniej nie przejmują. Co ciekawsze, na końcu świata
planetarnych gazowych olbrzymów też jest pewna anomalia z punktu widzenia reguły TitiusaBodego. Na kolejnym po Uranie miejscu powinna wypadać orbita o średniej odległości od Słońca
mniej więcej 0.4 j.a. + 0.3 j.a. x 27 = 5804.4 mln km, co pasuje do orbity Plutona (śr. odległość od
Słońca 5900.9 mln km), a nie Neptuna (4498.25 mln km), która raczej jest określona jako suma
14