PRZYBIJ PIĄTKĘ! NR 1(5) – 2018/2019
„ MA SIĘ DUŻO DZIAĆ” - wywiad z panem
Marcinem Paśnikowskim,
ŚWIDNICZANINEM ROKU
- Co Pan czuł, kiedy został pan laureatem plebiscytu „Świdniczanin Roku”?
-Myślę, że główne uczucie to duma, że w moim rodzinnym mieście ktoś docenił moje działania
i starania. Ale chyba też byłem bardzo zaskoczony, bo pozostali kandydaci mieli też wielkie
zasługi. Myślałem, że to dla mnie za wcześnie, że te pozostałe osoby wiedzą więcej i jak się
dowiedziałem o wygranej, byłem bardzo dumny i zaskoczony.
-Co trzeba robić i jakim trzeba być człowiekiem, żeby zasłużyć na tę nagrodę?
- Nie można myśleć tylko o sobie, trzeba również myśleć o drugim człowieku. Tak jak każdy
nauczyciel staram się wczuć w potrzeby ucznia, czyli oprócz tego, że robię sprawdziany i
kartkówki, to czasem myślę, co by tu takiego zrobić, żeby nauka w szkole nie była nudna, czyli
bardzo dużo uwagi poświęcam takim „innym” rzeczom, np. konkursom, które pomagają się
rozwijać albo wyjazdom. Nie każdy uczeń może wyjechać z całą rodziną za granicę, natomiast
ze szkoły ma taką możliwość, np. na wymianę do Stanów Zjednoczonych, na Maltę czy na obóz
na Litwę. Dzięki temu stanie się on bardziej
odpowiedzialny, bardziej pewny siebie. Dlatego
myślę, że to chyba właśnie to. Jedna z kandydatek
do tej nagrody organizuje przemarsz podczas
święta „Trzech Króli”, więc ona też poświęca
bardzo dużo swojego czasu, żeby pokazać
młodzieży i dzieciom, że u nas jest taka tradycja w
Polsce. Zapominamy trochę o sobie, a więcej
myślimy o innych.
-Czy tytuł „Świdniczanina Roku” do czegoś
zobowiązuje?
-Taki tytuł to duże zobowiązanie. Po pierwsze, tak
jak mówiłem, byłem zaskoczony, dumny, ale z
drugiej strony pomyślałem sobie, że ciąży na mnie
wielka odpowiedzialność, żeby cały czas
wykonywać tę pracę w taki sposób, w jaki
wykonuję. Myślę też, żeby inspirować innych, żeby dawać im przykład i nie tylko uczniom,
z którymi mam lekcje, ale również nauczycielom i innym osobom, które może pomyślą sobie:
"O, może ja też zrobię coś takiego, coś o szerszym zakresie…”
-Jak się Pan z tym czuje, że jest Pan przykładem dla wielu mieszkańców naszego miasta?
-[śmiech] Staram się o tym nie myśleć, bo jak zaczynam analizować, że jestem przykładem dla
kogoś, to podejmuję jakieś nerwowe decyzje. Staram się więc postępować spontanicznie i nie
KLASY IV - GIMNAZJUM
27