Połamany długopis 3/2019 3 numer 2019 r do druku | Page 17
Julia Kociemba
absolwentka 2018
Jacy jesteśmy?
Wybaczcie, ale moja odpowiedź na to
pytanie nie będzie obiektywna. Otaczających
nas ludzi widzimy przez pryzmat swoich wła-
snych błędów i porażek. Nieświadomie wysta-
wiamy komuś opinię nie zastanawiając się na-
wet nad tym, co druga osoba przeżyła, co spra-
wiło, że jest taka jaka jest. Zapominamy, że we
wszechświecie istnieją powody oraz skutki, a
fakt to tylko punkt widzenia. Każdy człowiek
mijany przez nas na ulicy, w szkole czy super-
markecie ma za sobą drogę, o której nic nie
wiemy. Co ciekawe, wszyscy jesteśmy herosami
własnych opowieści, nie zdając sobie sprawy,
że jednocześnie możemy być tymi złymi w cu-
dzych oczach.
Jeden z moich rówieśników zapytany o
to kim jesteśmy, odpowiedział, że ludźmi dążą-
cymi do celu, którego nigdy nie osiągniemy. Na
początku się z nim nie zgodziłam, ale chcąc nie
chcąc, ma trochę racji, lubimy ślepo biegać po
uliczkach szczęścia. Żyjemy w nadziei, że speł-
niły swoje marzenia i będziemy żyć długo i
szczęśliwie, nie będąc nawet pewni tego, czy
obudzimy się następnego dnia. To świadczy o
tym, że mimo wszystko ludzie kryją w sobie
ogromne pokłady wiary. Jak się okazuje, na-
dzieja też nie jest nam obca. Ci, którzy zostali
obdarzeni pozytywnym spojrzeniem na rzeczy-
wistość, używają jej codziennie, a przynajmniej
w każdej kiepskiej sytuacji szukają za jej pomo-
cą wyjścia. Są też tacy, dla których szklanka jest
zawsze do połowy pusta. Ten typ, zbyt przera-
żony porażką, mija nadzieję szerokim łukiem.
Zarówno pesymiści, realiści i optymiści mają
takie spojrzenie na świat do jakiego doprowa-
dziły ich liczne doświadczenia dobre i złe oraz
to jak na nie reagowali. Drogą zwycięstw i po-
rażek kształtujemy swój światopogląd, duży
wpływ na to jak działamy w różnych sytua-
cjach mają ludzie w naszym otoczeniu. Teore-
tycznie na tym ogromnym świecie człowiek
17
jest zdany na człowieka. Nawzajem kształtuje-
my swoje ścieżki. Jeden mały gest może wiele
zmienić, ważne by dobrze go wykorzystać.
Często rzucamy słowa na wiatr nie my-
śląc o tym jaki wpływ mają na ich odbiorcę.
Zabiegani w pracy, zajęci codziennymi proble-
mami, gonieni przez terminy, czekający na wy-
płaty w swoich betonowych miastach, zapomi-
namy, że człowiek siedzący przy biurku obok
ma zwoją rodzinę, do której wraca każdego po-
południa, że pani za ladą też ma marzenia, a ten
pan w parku wspaniałą przeszłość, o której nie
ma komu opowiedzieć. Zwyczajnie zapomina-
my, że wszyscy jesteśmy TYLKO ludźmi i ma-
my uczucia. Radość, smutek, gniew, miłość,
nienawiść, my? My mamy to wszystko, a nawet
więcej i po co? Żeby się ignorować, ranić bez
opamiętania. Dokładnie jak powiedział Will
Rogers: „Za dużo ludzi kupuje rzeczy, których
nie potrzebuje za pieniądze, których nie ma,
aby przypodobać się ludziom, których nie lu-
bią”. Jeśli nasza szczurza gonitwa potrwa jesz-
cze kilkaset lat, któregoś dnia nasze praprawnu-
ki obudzą się w epoce kamienia. Ogromny
dom, duża suma na koncie, czy to wszystko jest
coś warte, jeśli jesteśmy sami. Możemy dorobić
się stosu pieniędzy, ale jeśli pod koniec dnia
wracamy do pustego mieszkania, jesteśmy bied-
niejsi niż nam się wydaje.
Co roku w Polsce popełnia samobójstwo
prawie dwukrotnie więcej osób niż ginie w wy-
padkach samochodowych. Wielu dorosłych jest
zdania, że liczby lepiej odzwierciedlają rzeczy-
wistość, ale są też tacy, którzy dojdą do tego
samego wniosku, do którego doszedł Stalin
przed laty: „Śmierć jednego człowieka to trage-
dia. Śmierć milionów ludzi to statystyka”. Spo-
tkałam się ze stwierdzeniem, że osoby, które
popełniły samobójstwo były tchórzami. Gdzie
byli inni ludzie, gdy ten chłopak był gnębiony
na szkolnym korytarzu, gdy ta dziewczyna
krzyczała o pomoc we własnym domu? Praw-
dziwym tchórzostwem jest patrzenie na cier-
pienie innych i robienie wszystkiego, by tego