nawet najmniejszego
Nie może mówić, że doświadczył w życiu
wszystkiego.
(pracownicy odchodzą)
Która godzina?
SEKRETARKA Prawie południe.
SZEF To cudnie! Pójdziemy…
A któż to tak donośnie krzyczy?
Biegnie niczym zwierzę z dziczy.
Goni go cały zastęp pracowników…
Ciekawe czym zawinił, że pretensji jest bez
liku.
Niech ja mu się przyjrzę, chwila…
O, choćby nas dzieliła mila i tak rozpoznałbym
drania.
To przecież mój zastępca – Zbyszek!
Dlaczego ja go jeszcze nie zwolniłem?
Tylko skargi na niego słyszę.
ZASTĘPCA Szefie, mój druhu od najmłodszych
lat.
Pamiętasz jak to razem chcieliśmy podbić
świat?
SZEF Pamiętam…
ZASTĘPCA To posłuchaj, posłuchaj uważnie.
Sprawa przedstawia się poważnie,
Bo czy to w firmie, czy na ulicy prześladują
mnie pracownicy
I zarzucają podłe czyny… Nie wiem z jakiej to
przyczyny!
NIEZADOWOLENI PRACOWNICY
Kierowniku, nie wierz w słowa tego łgarza!
Jego prędko do ołtarza trzeba zanieść, by się
wyspowiadał.
OBURZONY PRACOWNIK Ten obłudnik, co
wypłatami włada
nieraz pensji mnie pozbawił
I na mieście się zabawił.
A moja żona w domu płacze
I choć ciągle jej tłumaczę, że musiała zajść
pomyłka…
Jak długo kłamać mogę?!
Jestem dobry, zawsze pomogę,
Ale żeby mnie tak wykorzystywać…
OBURZONA PRACOWNICA Dobrze mówisz
mój kolego,
Lecz pamiętaj: nie ma tego złego, co by na
dobre nie wyszło.
Raz, gdy siostra moja z Anglii przyjechała
15
O szybsze wyjście z pracy błagałam.
Zastępca dał mi roboty dwa razy więcej…
A ja teraz w podzięce razem z innymi stoję
przed dyrektorem,
Który na pewno rozprawi się z potworem.
SZEF Nienawidzę, gdy ktoś z innych drwi,
Więc Zbyszku wynoś się, tam są drzwi.
Ciebie kochana daję na jego stanowisko,
Bo jesteś porządna, zawsze robisz wszystko
Jak najlepiej dla otoczenia.
A tobie Zbyszku mówię do widzenia.
CHÓR Cicho wszędzie, czysto wszędzie.
Co ze Zbyszkiem dalej będzie?
SZEF Widzisz Grażyno?
Nie wygrasz z rozeźlonym ludzi chórkiem…
O, spójrz! Ktoś uciął sobie drzemkę
za biurkiem.
Nie przypominam sobie, że ja go zatrudniałem.
Aż dziwne, o tak oryginalnej osobie
zapomniałem.
Jego włosy czarne, na wszystkie strony
sterczące
I wzorzyste ubranie… poplamione
Wygląda jakby do pralki nigdy nie było
włożone.
Grażyno, masz śmiałość podejść?
Bo ja zbliżać się do niego nie wolę… Czujesz?
SEKRETARKA Czuję. Śmierdzi alkoholem!
Kartki na biurku rozrzucone,
Zamiast długopisu trzyma flaszkę otwartą.
O krzesło ma głowę opartą i śpi.
(szef i sekretarka podchodzą do pijanego
pracownika)
SZEF Młody… lub stary… Nieważne! Człowie-
ku, obudź się, bo śpisz tu już od wieków!
PIJANY PRACOWNIK (bełkocząc) Co? To już
niebo? Nie chyba jeszcze życie.
W niebie nie zamierzam pracować, tylko
leniuchować należycie.
SZEF W takim razie jesteś w przyziemnym
niebie,
Bo w taki sposób nie utrzymasz długo siebie.
PIJANY PRACOWNIK (bełkocząc) Nie wiem
kim jesteś i czemu mnie zaczepiasz,
Ale powiem ci prawdę: to nie jest mój świat!
Nie rozumie mnie matka, siostra, brat…
Ty również pewnie mnie nie rozumiesz
I tylko mój cenny czas marnujesz.