PBMR 9 / 2014 | Page 4

POLAND BIKE M A G A Z Y N R O W E R O W Y s. 4 WWW.POLANDBIKE.PL NR 9 / 2014 niedziela, 10 sierpnia 2014 r. ETAP 9: Międzyrzec Podlaski GÓRALEWSCY Z WYSZKOWA RODZINY W PELETONIE: LOTTO POLAND BIKE MARATHON TO MARATONY RODZINNE I ZDECYDOWANIE DLA KAŻDEGO. RODZINA GÓRALEWSKICH Z WYSZKOWA TO, PÓKI CO, WYŁĄCZNIE MĘSKI SKŁAD. ALE ZA TO JAKI! WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ OD WŁODZIMIERZA, ZNANEGO I SZANOWANEGO KOLARSKIEGO TRENERA. WŚRÓD JEGO WYCHOWANKÓW JEST WIELU ŚWIETNYCH, BYŁYCH I OBECNYCH, KOLARZY ZAWODOWYCH. DZIŚ KOLARSKĄ PASJĘ WŁODZIMIERZA GÓRALEWSKIEGO DZIELĄ JEGO SYNOWIE WOJCIECH I ŁUKASZ ORAZ BRAT SŁAWOMIR Z SYNEM OSKAREM. WSZYSCY ŚCIGAJĄ SIĘ W BARWACH TRW CLOUDWARE TEAM. PBMR: Przedstawcie się czytelnikom „Poland Bike Magazynu Rowerowego”. Włodzimierz Góralewski: Pochodzę z  warszawskiego Grochowa, kończę we wrześniu 65 lat. Poza kolarstwem - muzyka, przez wiele lat czynnie w zespołach. Sławomir: Trasy Poland Bike Marathon mają tę wielką zaletę, że w  większości znajdują sie blisko naszego miejsca zamieszkania. Nie trzeba wyprawiać sie na drugi koniec Polski, żeby wziąć udział w pełnym cyklu startów. PBMR: Ulubiony kolarz? Kibicujecie komuś wyjątkowo? Wojciech: Ulubionego nie mam. Oczywiście najbardziej kibicuję Konradowi Dąbkowskiemu, który pochodzi z Wyszkowa i jego pierwszym trenerem był mój tata Włodzimierz. Łukasz Góralewski: Mieszkam w Wyszkowie. Mam 31 lat. Na co dzień jestem sommelierem w  jednej z warszawskich restauracji. Wojciech Góralewski: 40 lat skończone - niestety. Pochodzę z  Wyszkowa, od 15 lat mieszkam w  Żyrardowie. Żona Agnieszka, córka Maja. Prowadzę firmę motoryzacyjną specjalizującą się w sprzedaży części do samochodów włoskich. Sławomir Góralewski: 45 lat. Pochodzę z Warszawy, ale od kilkunastu lat mieszkam w Wyszkowie, w  którego okolicach aż roi sie od pięknych leśnych tras idealnych do uprawiania kolarstwa MTB. Zawodowo pracuje w TRW Automotive, korporacji, która jest jednym z największych dostawców branży motoryzacyjnej na świecie. PBMR: Kiedy Wasze życie zaczęło „kręcić się” wokół dwóch kółek? Włodzimierz: 55 lat temu, czyli mając 10 lat dostałem od rodziców pierwszy mój rower, a pasja do kolarstwa była sprawą rodzinną. Wiesław Prygiel to mój pierwszy idol i  wujek, o  którym wspomniał redaktor Bogdan Tuszyński w książce „100 lat kolarstwa polskiego”. Potem wsadziłem na rower swojego najstarszego syna Wojtka, a  9 lat później Łukasz rozpoczął swoją przygodę z  kolarstwem, by zostać zawodowcem. Sportowe geny, coś w tym jest. Łukasz: Moja przygoda z rowerem rozpoczęła się w 1992 roku na wyścigu szosowym w  Białymstoku. Do 2003 roku ścigałem się pod okiem mojego Taty, trenera w wyszkowskim klubie. W 2003 i 2004 roku ścigałem się w jednym klubie z  Michałem Kwiatkowskim, Michałem Gołasiem i Tomkiem Marczyńskim w  Norda Pacific Toruń, gdzie miałem okazję startować we włoskich wyścigach dla młodzieżowców. W  2005 roku ponownie ścigałem się w  klubie prowadzonym przez mojego Tatę. Po udanym sezonie podpisałem zawodo- Łukasz: Konrad Dąbkowski ze mną ścigał się na pierwsze tablice, a teraz jedzie na Tour de Pologne. Trzymam za niego kciuki. Stać go naprawdę na światową karierę! DLACZEGO POLAND BIKE MARATHON? SUPER ORGANIZACJA, FAJNA ATMOSFERA, NO I PRAWIE WSZYSTKIE EDYCJE BLISKO DOMU. wy kontrakt na 2006 rok z włoską ekipą Amore e  Vita McDonald’s. Starty w  bardzo prestiżowych wyścigach u  boku takich gwiazd jak Vincenzo Nibali, Ivan Basso, czy Aleksander Winokurow są dla mnie do tej pory elektryzującymi wspomnieniami, ale koledzy jeździli trochę za szybko i sezon 2007 to powrót do TRW Start Wyszków, gdzie z powodu kłopotów finansowych w połowie sezonu postanowiłem zakończyć karierę. Wojciech: Odkąd pamiętam zawsze jeździłem na rowerze. Na początku do babci z  Wyszkowa miałem ok. 20 km i  była to super frajda. Sam w  ,,taką drogę”. Miałem wtedy 13-14 lat. Potem był klub kolarski Start Wyszków, który niestety chylił się ku upadkowi. Dzięki zaangażowaniu Taty, który przejął stery w klubie zacząłem regularnie trenować i  odnosić pierwsze sukcesy. Ścigałem się do kategorii elita, jednak kontuzja pokrzyżowała moje plany związane z  kolarstwem „przez duże K”. Rozbrat z rowerem trwał kilka lat. Nie było to łatwe, ponieważ w tym czasie swoją karierę rozpoczynał mój brat Łukasz i strasznie ciągnęło mnie do ścigania... I wróciłem. PBMR: Jak długo startujecie w cyklu organizowanym przez Grzegorza Wajsa? Dlaczego wybraliście właśnie LOTTO Poland Bike Marathon? Włodzimierz: Doradzam moim synom i  bratu z  bratankiem. Poland Bike Marathon dlatego, bo kibicuję również Grzegorzowi Wajso- wi, którego znam jeszcze z czasów jego ścigania się na szosie z moim starszym synem Wojtkiem. Podoba mi się jego idea pozostania przy kolarstwie. Łukasz: Startuję od 2012 roku. Dlaczego Poland Bike Marathon? Super organizacja, fajna atmosfera, no i prawie wszystkie edycje blisko domu. Wojciech: To mój pierwszy sezon. Łukasz i  Sławek wraz z  kolegami postanowili założyć nową grupę. Tak powstał TRW Cloudware Team. Nie mogło mnie w  nim zabraknąć. Udział w  cyklu Poland Bike Marathon wybraliśmy przede wszystkim z uwagi na to, iż imprezy odbywają się w  „naszych stronach. W  moim przypadku jest to o tyle istotne, że nie miałbym czasu na wyprawy po całej Polsce. Poza tym z Grzegorzem Wajsem znamy się jeszcze z czasów, kiedy jako młodzicy rywalizowaliśmy na szosach Mazowsza i nie tylko. PBMR: LOTTO Poland Bike Marathon 2014 składa się z 13 etapów, w tym aż 11 na Mazowszu. Jak ocenicie tegoroczny kalendarz? Łukasz: Kalendarz super. Trasa w  Nowym Dworze Mazowieckim i  Płocku to maratony, na które mógłbym jeździć co tydzień! Już nie mogę się doczekać przyszłego sezonu. Wojciech: Nie miałem jeszcze okazji przejechać całego cyklu. Do tej pory najbardziej podobała mi się trasa w Legionowie. Włodzimierz: Na obecną chwilę kibicuję Rafałowi Majce i  Michałom - Kwiatkowskiemu i  Gołasiowi. Ulubiony kolarz? Wszyscy zawodnicy, z kt órymi miałem przyjemność pracować . PBMR: Kolarska ciekawostka. Było coś szczególnego podczas wyścigów LOTTO Poland Bike Marathon, co wspominacie do dziś? Wojciech: Na maratonie w  Nowym Dworze Mazowieckim złapałem dwie gumy. Nie miałem nawet jednego zapasu ani pompki. Myślałem, że w  mtb nie ma defektów... Byłem bardzo zaskoczony tym, jak dużo osób chciało mi pomóc. Szok. Każdy pytał. Co się stało? Chcesz dętkę, pompkę? Fajna sprawa. Sławomir: Szczególnie wspominam swój debiut w  Legionowie. Po przejechaniu połowy dystansu złapałem jakimś cudem tzw. drugi oddech i  zacząłem odrabiać straty doganiając po kolei bardziej ode mnie wykończonych zawodników. W  pewnym momencie dojechałem do dziewczyny w  charakterystycznym jaskrawo różowym trykocie, wyprzedziłem ją i zacząłem na horyzoncie wypatrywać następnego celu do gonienia. Jakież było moje zdumienie, gdy po dobrych kilku minutach jazdy po lesie z zawrotną, jak dla mnie prędkością 25-27 km/h, zza pleców usłyszałem damski głos bez cienia zadyszki: „fajnie się za tobą kolego jedzie, pogadamy?”. W  tym momencie myślałem, że spadnę z  roweru. Ja tu prawie umieram, a  dziewczyna jeszcze ma siłę gadać?! Tak właśnie poznaliśmy się z  Kaśką, reprezentantką rodziny Gregorowiczów, z  którą pewnie będziemy bić się o  miejsce na podium w  sezonie 2014.  PBMR: Jakie znaczenie ma dla Was klasyfikacja rodzinna LOTTO Poland Bike Marathon? Chcecie ją wygrać? Jaki jest cel rodziny Góralewskich w tym sezonie? Sławomir: O wygraniu klasyfikacji rodzinnej w  tym sezonie możemy zapomnieć. Jest to absolutnie niewykonalne, bo swoim poziomem zaniżam nasze wyniki. Realnie jest szansa na miejsce na pudle, ale Gregorowiczowie tanio skóry nie sprzedadzą. Myślę, że walka będzie ostra, a  wszystko rozstrzygnie sie podczas ostatniego startu w  warszawskim Wawrze. Tak w ogóle to gratuluję organizatorom pomysłu z  klasyfikacją rodzinną, bo pomaga ona krzewić kulturę fizyczną, a  jednocześnie daje świetną możliwość wspólnego spędzania czasu z  bliskimi i  poznawania pięknych zakątków Mazowsza. PBMR: A jeśli chodzi o Wasze starty indywidualne i klasyfikacje w kategoriach wiekowych? Łukasz: Kategoria M3 jest piekielnie mocna. Chciałbym skończyć ten sezon na podium, ale będzie to bardzo trudne. Wojciech: W  tym roku startuję jeszcze w  kategorii M3, więc nie mam zbyt dużych szans na podium. Chcę być w swojej kategorii w pierwszej dziesiątce. Ale za rok atak na podium! PBMR: Tego oczywiście życzymy. I tradycyjnie – połamania kół! Sławomir: Pozdrawiam organizatorów Poland Bike Marathon, mobilny serwis Olsha, ekipy walczące z  nami w  klasyfikacji drużynowej oraz „moje” sektory 7-8, i 6 - mam nadzieje, że już wkrótce. Szczególne pozdrowienia chciałbym przekazać wszystkim uczestnikom, którzy podczas zaciętej rywalizacji nie zapominają jednak o  zasadach fair play. PBMR: Pozdrawiamy również! I dziękujemy za rozmowę. PS. Cały wywiad z rodziną Góralewskich na www.polandbike.pl