PBMR 8 / 2014 | Page 4

POLAND BIKE M A G A Z Y N R O W E R O W Y s. 4 WWW.POLANDBIKE.PL NR 8 / 2014 niedziela, 20 lipca 2014 r. ETAP 8: Góra Kalwaria RODZINNIE: MARCINKIEWICZOWIE RODZINY W PELETONIE: RODZINA MARCINKIEWICZÓW Z WARSZAWY TO KILKANAŚCIE OSÓB STARTUJĄCYCH W LOTTO POLAND BIKE MARATHON. W TYM ROKU REGULARNIE JEŹDZI 9 ZAWODNIKÓW. O d najmłodszego Igora w Mini Cross, po seniora Stanisława z kategorii M6. Kilka sezonów temu do startującego Sebastiana dołączył Grzesiek, który obecnie nie startuje z powodu kontuzji. W zeszłym sezonie dołączył Jacek ze Stanisławem, co spowodowało wywołanie zdrowej rywalizacji, przez co poziom każdego w jakimś stopniu poszedł w górę. Żeby było ciekawiej to regularnie zaczął startować Grzegorz (nie mylić z Grześkiem). Te same imiona, nazwiska i tylko rok różnicy. Mamy nadzieję, że w przyszłym sezonie obaj będą stanowili poważny trzon naszej rodziny. Kolejny brat, Artur w tym sezonie pojawił się na Poland Bike Marathon i bardzo szybko zaczął deptać Sebastianowi i Jackowi po piętach. Mamy dwie kobiety w rodzinie. Maja, jak tylko nie startuje w MTBO, to pojawia się na Poland Bike Marathon wraz z synem Marcelem. Bożenka, zeszłoroczna 3 Miss Poland Bike, przyszła żona Grzegorza, mama Oliwiera, który pod okiem taty szykuje się do zastąpienia Igora w najmłodszej kategorii w przyszłym sezonie. Mamy jeszcze w rękawie kilku członków rodziny, którym to sport, a w szczególności rowery nie są obce. PBMR: - Jak to wszystko się rozpoczęło? Kto z Was pierwszy wsiadł na rower? Sebastian: Prawdopodobnie Stasio pierwszy wsiadł na rower, bo jest najstarszy. W  naszej rodzinie sporo osób uprawiało i  uprawia sport. W  moim przypadku po nieudanej karierze w  biegach na orientację i  uszkodzonym kolanie, rower i  basen to jedyne „dyscypliny”, gdzie nie odczuwam bólu kolan. Z dwojga złego wybrałem rower i to był trafiony wybór. Stanisław: Zaczęło się, gdy dzieci jeszcze chodziły do szkoły. W każde wakacje z  rodziną mojego brata Henryka zabieraliśmy rowery, namioty, kuchnię i  jechaliśmy w  Polskę. W  ten sposób zwiedziliśmy Mazury, Roztocze, Bieszczady. Maja: Rower był od zawsze, z  różnym natężeniem. W  dzieciństwie przez wiele lat rodzice zabierali mnie i  moje rodzeń- stwo na dwutygodniowe wycieczki rowerowe po Polsce. Z namiotami, śpiworami. Byliśmy niemal wszędzie. Z  czasem dołączyli do nas kuzyni, a  potem "krewni i  znajomi królika"... Mój tata wytyczał kierunek jazdy i  trasę, a mama ogarniała całą resztę, prowiant czy szycie sakw. Najbardziej zaskakujące tereny to Suwalszczyzna, polodowcowe przewyższenia były niezłym treningiem. Wyjazdy te z pewnością były niezłą bazą do dzisiejszych startów. Grzegorz: W  wieku 10 lat złapałem bakcyla na biegi na orientację, lecz po wypadku samochodowym w  2004 roku, przerzuciłem się na rowerową jazdę na orientację. Z  przyczyn zdrowotnych musiałem odstawić rower na ,,szafę". Dopiero w  2013 r. zmobilizowałem się z  pomocą Sebastiana i pojechaliśmy na Poland Bike Marathon w  Legionowie. I  zaczęło się wszystko przypominać... PBMR: Jak często wsiadacie na rower? Sebastian: Muszę przyznać, że zdarzają się momenty gdzie między zawodami nie wsiądę na rower. Staram się by takich momentów było jak najmniej. Stanisław: W  moim przypadku „hamulcem” pasji jest moja żona. Jeździmy rekreacyjnie co dwa, trzy dni po około 40 km. Trudno to nazwać treningiem do zawodów. Grzegorz: Zawsze lubiłem grzebać przy rowerach, a jeszcze bardziej jeździć na nich, A  to staram się robić codziennie. PBMR: - Trudno jest Wam pogodzić swoje „kolarskie życie” z pracą zawodową? Sebastian: W  tym sezonie jest idealnie, bo mam dużo więcej czasu na rower niż w  poprzednich latach. Jeszcze rok temu na 13 edycji Poland Bike Marathon, 10 jechałem po nie przespanej nocy lub 2 godzinnej drzemce. Nie jest to może powód do dumy, a wręcz niektórzy pukali się w głowę mówiąc, że to niezdrowe. Czasami na noc POLAND BIKE MARATHON OKAZAŁ SIĘ DOSKONAŁYM MIEJSCEM NA SPOTKANIA RODZINNE. PAMIĘTAM KONTROLNY START W LEGIONOWIE I TĘ DOSKONAŁĄ ATMOSFERĘ, PRZED I PO STARCIE, PRÓCZ STARTUJĄCYCH CHŁOPAKÓW POJAWILI SIĘ KIBICE - INNI CZŁONKOWIE RODZINY DAWNO NIE WIDZIANI, GROMADKA DZIECI, NORMALNIE PIKNIK. do pracy zabierałem rower do bagażnika, by nie tracić czasu na pakowanie. Nieprzespana noc nie jest dla mnie wymówką by nie wystartować. PBMR: - Macie ulubione trasy, oczywiście poza tymi, gdzie rozgrywany jest LOTTO Poland Bike Marathon? Sebastian: Tylicz - mała mieścina w górach, to moje najlepsze miejsce na rower. Byłem tam z braćmi już kilkanaście razy i  za każdym odkrywamy coś nowego. Mam nadzieję, że mi się nigdy nie znudzi. Co do okolic Warszawy, to nie mam ulubionych miejsc. Stanisław: Lasy Okuniew – Rembertów. Na każdy wyjazd z  żoną jedziemy w  tamten rejon. A w tym sezonie Poland Bike Marathon zrobił nam frajdę i  wytyczył trasę po naszych ścieżkach. Maja: Las, najchętniej przejezdny, równie chętnie góry, Szklarska, Zieleniec, Kowary. PBMR: - Jak długo startujecie w cyklu organizowanym przez Grzegorza Wajsa? Sebastian: Pamiętam jak dziś. 21 czerwca 2009 roku. Kobyłka. Dystans Max, miejsce dziesiąte… od końca. Wychowałem się w Wołominie, dlatego start w Kobyłce to jak jazda po własnym podwórku. Stanisław: Na początku jeździłem jako kibic Igorka, aż sam postanowiłem spróbować. To mój drugi sezon w Poland Bike Marathon. W  zeszłym roku, na etapie w  Legionowie miałem kolizję, dlatego jeździłem w  kratkę. Ten rok już regularnie. Dlaczego Poland Bike? Rodzinna atmosfera. Maja: Od tego sezonu. Rodzina mnie namówiła. Startuję w  zawodach MTBO. A  te starty traktuję głównie jako trening, ale nie tylko. Na co dzień mamy napięty grafik, jesteśmy zabiegani. A  Poland Bike Marathon okazał się doskonałym miejscem na spotkania rodzinne. Pamiętam kontrolny start w  Legionowie i tę doskonałą atmosferę, przed i po starcie, prócz startujących chłopaków pojawili się kibice - inni członkowie rodziny dawno nie widziani, gromadka dzieci, normalnie piknik. Tak jest za każdym razem, spotykamy się, planujemy wspólne treningi, objazdy trasy, a czasem jak było w przypadku Płocka wspólny przyjazd dzień wcześniej, grill... kontynuacja, strona 6.