NOMEN OMEN Maj 2020 | Page 11

Głuchy dźwięk wystrzału spłoszył spacerujące pośród źdźbłami zbóż ptactwo. Był 27 lipca 1890 roku. Tego samego dnia, nieco wcześniej, nieznany szerszemu gronu miłośników sztuki malarz, wybrał się w plener. Podarty ubiór, reputacja osoby niezrównoważonej i chorej oraz technika łączenia barw, jakiej nie używał dotąd nikt, rodziła wokół tej smutnej postaci wiele kontrowersji. To właśnie między innymi dlatego, gdy tego dnia wrócił on do rodziny u której mieszkał, uznano ranę postrzałową za nieudolną próbę samobójczą. Prawda, która wyjdzie na jaw wiele lat później, okaże się zgoła inna. Oto krótka historia człowieka, który całe swoje życie podążał za różnymi pasjami, był oddany przyjaciołom, ale też zmagał się z wieloma trudnościami. Nie tylko tymi, widocznymi dla wszystkich.

Dobre złego początki

Vincent van Gogh, bo to o nim mowa, urodził się 30 marca 1853 roku w Groot Zundert w Holandii. Był jednym z sześciorga rodzeństwa. Już w szkole był bardzo poważny i zamyślony, później komen-tował swój okres dzieciństwa jako ponury i jałowy. Vincent rzucił naukę w szkole średniej i mając jedynie podstawowe wykształcenie, zaczął pracę u wuja, w firmie sprzedającej dzieła sztuki. W wieku 20 lat Vincent mieszkał w Londynie, dobrze zarabiał i wynajmował mieszkanie. Jego rodzina była bardzo religijna, a on sam dosyć długo chciał zostać pastorem. Jednakże, przebywając w Anglii, zakochał się. Brak wzajemności w tym uczuciu spowodował wyraźnie zniechę-cenie Van Gogha do otoczenia, czemu chciał zaradzić jego ojciec, wysyłając go do Paryża. Miał tam pracować jako han-dlarz, jednakże jego artysty-czna dusza dała o sobie znać. Rozzłoszczony traktowaniem dzieł sztuki jako towaru, powrócił do Anglii. Tamten okres czasu obfitował w podróże. Vincent chciał zrea-lizować swoje powołanie do kapłaństwa, jednak nie dostał się do odpowiedniej szkoły, a podczas pełnienia funkcji misjonarza w Belgii, został oskarżony przez miejscowych kapłanów o zbyt ascetyczne podejście. Pobyt w Belgii Van Gogh upamiętnił rysunkami, wtedy to właśnie jego brat, Theo, zaczął namawiać go do zajęcia się sztuką na poważnie. Za namową Thea, zagorzały krytyk uczelni i podejścia do sztuki jako do czegoś, czego można się wyuczyć, Vincent zapisał się do Akademii Sztuk Pięknych w Brukseli i został przyjęty.

Kapusta i drewniaki

W 1881 roku Vincent przeniósł się wraz z rodzicami do Etten. Tam, kontynuował rysowanie, korzystał z pomocy sąsiadów jako modeli. Wiele czasu spędził też na rozmowach i spacerach z daleko spokre-wnioną kuzynką, niedawno owdowiałą. Van Gogh zakochał się w niej i poprosił wuja o jej rękę. Ten jednak odmówił, zarzucając artyście natarczy-wość, na co Vincent zareagował rozpaczliwym gestem, który miał udowodnić bezzasadność tych oskarżeń. Podczas odwie-dzin u wuja doszło do sprzeczki, Van Gogh uniósł rękę tuż nad płomień lampy, jak później mówił, nie pamiętał, co się z nim działo. Dostał jasno do zro-zumienia, że o małżeństwie nie ma mowy, co bardzo go zraniło.

Tego samego roku, jesienią, Vincent zatrzymał się w Hadze, gdzie pod okiem kuzyna namalował swoje pierwsze obrazy olejne. Były to: Martwa natura z kapustą i drewniakami i Martwa natura z kuflem piwa i owocami.