Kara
Spójrz na mnie gdy wbijam ci nóż w serce Krzycz głośno aż twe struny się zerwą Nic nie zrobisz wobec mej nienawiści Podłego okaleczania mych i twych uczuć Co z tego że w Niebie Czy w Piekle A może w Hadesie Bądź w Tartarze twa dusza spocznie Co z tego Śmierć dla ciebie to za mało Zgorszenie wieczne niczym Wobec tego coś mi uczynił Tak więc ty będziesz nowym Prometeuszem Do skały magmowej przybitym Gdzie zamiast orła sęp tytanowy Twe ciało rozrywać będzie co wiek nowy A później na nowo zrodzony Karmiony swym poległym ciałem Przez sto lat kolejne żyć będziesz Do powrotu sępa To moja kara za twoje występki Zabić cię to dla mnie za mało Upokorzyć równe niczemu Mimo że moje pięści jak dwie bomby atomowe Zdzierające z twej twarzy skórę A mój gniew napędzany krzywdą Większy niż Wielki Wybuch Początek świata w który ty nie wierzysz Niech moja kara cię spotka Bo już mój wróg lepszy od Boga Opuszczony zostałem Niech ciebie to również spotka
Jakub Wantuch